Re: Głośna dzieciarnia na Storczykowej
Daniel, ja chciałam Ci tylko uzmysłowić, że nie wszystkie dzieci są aniołami i że jednak robią te rzeczy, o których Ty napisałeś, że nie robią. Ja nie wymagam, żeby dzieci siedziały cicho, bo nie jest to w ich naturze i wbrew pozorom to nie ich krzyki przeszkadzają najbardziej. Powiem Ci, że gorsi są dorośli, bo donośniejsze mają głosy, a zwłaszcza rodzice maluchów, którzy do swoich pociech w nieskończoność powtarzają to samo, typu "Hurrra, hurra, hurra, hurra" czy "brawo, brawo, brawo, brawo" albo wydają inne dziwne dźwięki, nienaturalne i dlatego bardziej drażniące ucho. Do tego mówią to tak głośno, że czasem zastanawiam się czy te dzieci, aby głuche nie są. Albo taka babcia, która ze sto razy pod rząd odliczała do dziesięciu czy mama która przez 15 minut pod oknem krzyczy, np. "Filip do domu, Filip, Filiiiiip, Filiiiiiip, Filiiiiip ....", a Filip ma to głęboko w poważaniu. A czasem jest tak, że dziecko cichutko bawi się w piaskownicy, a rodzic siedzi na ławce i głośno rozmawia przez telefon i jak ktoś przechodzi to ścisza głos, a nie wie, że w okolicznych mieszkaniach go słychać ;) Co do kamieni, to też bardziej czepiła bym się rodziców, bo to ich rolą jest zwrócenie uwagi swojemu dziecku, że zsuwając wiadro kamieni po zjeżdżalni niszczy cudzą własność. Podsumowując, proponuję, aby rodzice, którzy przychodzą ze swoimi pociechami zwracali uwagę na to co robią ich dzieci, na prawdę wystarczy, żeby przestrzegały zasad przedstawionych na tablicy, która stoi na placu zabaw i jak dla mnie będzie ok.
220
0