Restaurację odwiedziłam z 13 letnim synem. W środku bardzo ciepłe światło, dużo osób, przytulnie i miło. Od razu gdy usiedliśmy podeszła bardzo miła pani, która obsługiwała nas aż do końca. Podała dwie karty, do mojego syna zwracała się per Pan co mu się bardzo podobało ;-) Podczas gdy przeglądaliśmy kartę, pani podeszła raz jeszcze i zaproponowała coś do picia. Wzięłam Tequila Sunrise, który była prawdziwym drinkiem, a nie jak w większości restauracji szklanką soku z kilkoma kroplami alkoholu. Podczas oczekiwania na zamówione jedzenie otrzymaliśmy darmowy poczęstunek: pyszny wiejski chleb i masło śledziowe. Syn zjadł wszystko i ciągle powtarzał, że bardzo mu smakuje. Moje danie czyli kaczka z wiśniami to majstersztyk, Pół dość dużej kaczki, skórka chrupiąca, a mięso delikatne i świetnie doprawione. Syn zamówił polędwicę z jelenia w sosie borowikowym. Niestety mięso było tak twarde, że nie dało się go pokroić nożem, nie mówiąc już o pogryzieniu. Pani nas obsługująca od razu zauważyła, że coś jest nie tak, podeszła, a gdy się dowiedziała co się dzieje od razu zaproponowała nową porcję, tym razem mięso rozpływało się w ustach. Deser z szarlotki na ciepło i lodów także bardzo smaczny.