ok
Zaintrygowalo mnie to przedstawienie. Musialbym zobaczyc jeszcze raz, bo nie wszystko zrozumialem. Po pierwsze sama tresc jest dosyc skomplikowana, a szczególnie przerozne konotacje. Troche się pogubilem, gdy w kontekscie walki Etruskow z Rzymianami pojawiła się Matka Boska. Widzialem tę operę po raz pierwszy w życiu i muszę przyznać, że akcję sledziłem z narastającym napiciem. Na tle wszystkich tych XIX melodramatów operowych to bardzo atrakcyjne libretto. Nie wszystkie pomysly rezysera sa dla mnie jasne – dlaczego w panstwie, w których szerzy się rozpusta i anarchia, w dodatku otoczonym przez wrogow, caly czas leje się woda? Bardzo to efektowne, ale co ma oznaczac scena z deszczem?! Choc musze przyznac, ze szum spadajacej wody slicznie wpisuje się w tkankę muzyczną Brittena. Dlaczego Junius, siła napędowa tragedii jest taki bezbarwny? Zakonczenie ze zmartwychwstającą Lukrecją pod czerwoną płachtą mnie raziło - trochę kicz pod którym wyczuwałem rozpaczliwe próby stworzenia przez reżysera efekciarskiej sceny na zakonczenie. Za to bardzo podobał mi się pomysł ze złotą kanapą na której spędza życie lalkowata bohaterka. Bardzo podobał mi się dystans z jakim przedstawieni są bohaterowie – nie miotaja się, nie ma wielkich gestów, gwałt nie jest pokazny dosłownie. I dlatego zdziwiła mnie scena obłedu bohaterki, gdzie zaleciało nagle Stanisławski. Reasumując – inscenizacja interesująca acz miejscami niespójna.
Po którymś już spektaklu w Operze B musze przyznać, że jestem fanem dyrektora Florencia i jego zespołu. Orkiestra gra pod nim znakomicie. Ma piękna barwę (scena początkowa w obozie – brawo dla harfy, scena z kołowrotkami), genialnie pulsowała w scenie, gdy narrator relacjonował galop Tarkwiniusza. A jego pojawienie się w sypialni Lukrecji było niesamowite – wszystko dzieki mistrzowskiej perkusji – piękne solo – gratulacje! No i zakonczenie – wywolujące zadumę decrescendo. Brawo dla orkiestry za precyzje.
Wielkie (moje) brawa dla narratora, pana Minkiewicza – jego narrator ma dużo dystansu, jest takim profesorkiem, który opowida troche bajkę. Wg mnie fenomenalnie czuje te muzyke. Dla mnie swiatowy poziom. Pięknym barytonem śpiewał Tarkwiniusz, nazwiska nie pamiętam (byłęm na niedzielnym spektaklu) – szlachetne brzmienie, może az nazbyt, Chciałbym usłyszeć go w jakimś belcancie. Pani Węgorzewska ma bardzo ładne dolne dźwięki – głebokie, nasycone brzmieniem, aksamitne. Nieco gorzej wypada w szybszych tempach, bo wtedy traci na brzmieniu i czasem przykrywala ją orkiestra. Ale bardzo wzruszająco wypadła jej ostatnia scena z mezem. Duzo ostatnio slysze o Palce i faktycznie i mnie wydaje się, że to bardzo dobry śpiewak, z pięknym świeżym basem. Z urodą dziecka trochę wyglał dziwnie w partii męża. Ale aktorstwo, musze przyznac, doskonałe, nic a nic nie mające z operową sztampą.
Cieszę się, ze obok pozycji klasycznych w operze dają też takie ciekawostki jak „Gwałt na Lukrecji”. Wieczor zepsuła mi tylko wiadomość, że „Salome” odwołana. Chodzi o pieniądze? Bo uważam, że ta orkiestra może się zmierzyć z partyturą Straussa. Pozdrowienia dla Opery Bałtyckiej, w tym dla miłych pań bileterek!
4
1