HAIR
Gdyńscy radni widzieli "Hair" podczas październikowej premiery. To było wtedy, gdy Marian Krzaklewski machał marynarką, a prezydent Gdyni Wojciech Szczurek tańczył z żoną. Radny Mariusz Roman nie podzielał jednak entuzjazmu wobec spektaklu.
- Przesłania "Hair" już się dawno zdezaktualizowały - twierdził. - Nagość i narkotyki w spektaklu nie podobają mi się. A wojna w Wietnamie? Była potrzebna.
Podobnego zdania była część gdyńskiej rady miejskiej. Jak twierdzili na razie jednak nie zamierzają odbierać teatrowi pieniędzy.
- Chcemy mieć jednak wpływ na repertuar - tłumaczył Mariusz Roman. - Żeby w przyszłym roku szansę miały może mniej ambitne, za to polskie przedstawienia.
Maciej Korwin łapał się za głowę: - Cenzura!
Reżyser "Hair" Wojciech Kościelniak twierdził:: - Źle nas zrozumieli. Przecież nie propagujemy narkotyków. Pokazujemy śmierć, do której one doprowadzają. Nikt nie udaje, że to coś fajnego.
Bilety na "Hair" zostały wyprzedane do końca roku już w lutym. Wkrótce pózniej zebrała się rada miasta Gdyni. Zadecydowała, że w przyszłości podobne spektakle nie będą wystawiane w Teatrze Muzycznym.
Musical "Hair" od swojej premiery na Broadwayu w 1967 roku wywoływał kontrowersje, których przyczyną była przede wszystkim nagość aktorów, erotyczne sceny oraz profanacja flagi amerykańskiej.
Reakcje publiczności i władz wahały się od żartobliwych prowokacji na widowni po sądowe zakazy. W St. Paul jakiś przeciwnik "Hair" wypuścił w teatrze białe myszki, aby przestraszyć publiczność.
W Bostonie sąd stanowy po obejrzeniu pierwszych przedstawień zakazał aktorom rozbierania się na scenie i symulowania stosunków płciowych pod groźbą aresztu. Po tym wyroku zespół sam zrezygnował z grania. W Chattanooga kierownictwo miejskiego teatru nie dopuściło nawet do prób musicalu "w interesie społeczności". Obie sprawy trafiły do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych.
Wśród dowodów znalazł się m.in. program przedstawienia, w którym jedna z aktorek wymieniała jako hobby "dłubanie w nosie i pieprzenie", a także tekst jednej z piosenek o sodomii, fellatio i pederastii, z refrenem "Masturbacja to nie grzech". Sąd Najwyższy nie chciał jednak zdecydować, czy przedstawienie jest czy nie jest obsceniczne. Zamiast tego uznał prawo do wystawiania musicalu na podstawie Pierwszej Poprawki do Konstytucji, mówiącej o wolności słowa. Lepiej poszło producentom musicalu w Waszyngtonie, gdzie obecność na widowni takich osób jak Henry Kissinger zniechęciła władze do podjęcia działań przeciwko "Hair".
0
0