Hiszpański sen
Mieszkałem z moja partnerka przez wiele lat w Wielkiej Brytani . Ona jest Hiszpanka ja Polakiem. Niestety w naszym życiu niedawno wydarzyła się ogromna tragedia. W ten sam dzień zmarł mój jedyny brat i jej mama. Po tym wszystkim nie mogliśmy się otrząsnąć i postanowiliśmy coś zmienić w naszym życiu. Pomimo dobrze płatnej i stabilnej pracy na dobrych stanowiskach oboje zlozylismy wypowiedzenia. Nie chcieliśmy już dluzej brac udziału w gonitwie szczurów i dla odmiany zacząć więcej żyć Moja dziewczyna od długiego czasu tęskniła za ojczyzna i nie była do końca szczęśliwa mieszkając w Anglii. Kocham ja bardzo i jej szczęście jest dla mnie priorytetem, wiec zgodziłem się na wyjazd do Hiszpanii.
Nie myśląc dużo wypełniliśmy resztkę kontraktu na mieszkanie , sprzedaliśmy samochód, większość dobytku i wyjechaliśmy. Plan byl taki, ażeby na początek zamieszkać z jej siostra i jej partnerem w domu po zmarłej mamie, do którego to się dopiero przeniesli z wynajmowanego mieszkania po jej śmierci. Tata mojej dziewczyny nie żyje już od dawien dawna, a dom jest sporych rozmiarów wiec w żaden sposób nie koliduje to w tej sytuacji w tym zeby mieszkały w niej 2 pary. Tak bynajmniej nam się początkowo wydawało
Dom ten położony jest w bardzo pięknej aczkolwiek maleńkiej wsi na krańcach Hiszpanii.
Można powiedzieć, ze pośrodku niczego i na końcu świata. Dookoła same góry i lasy.
Wszędzie daleko a bez auta ani rusz.
Turaj to właśnie miał być to tylko nasz krótki przystanek przed dalszym samodzielnym życiem, bo oboje zgodnie chcieliśmy zamieszkać w większym mieście.
Mieliśmy już przed wyjazdem z Wielkiej Brytanii obiecane przez znajomych mieszkanie na wynajem w naszej wymarzonej lokalizacji jak i chłopak siostry mojej dziewczyny zaoferował, ze chce dać mi samochód w prezencie na dobry start. (Oni maja 3 auta )
Wszystko wydawało się być dopięte na ostatni guzik i jedynie czekał mnie proces załatwiania biurokracji oraz zaczekania kilku tygodni aż obiecane mieszkanie się zwolni.
Niestety jak to zwykle w życiu bywa wszystko się pochrzaniło.
Chłopak siostry oznajmił mi ze auto które chce mi sprezentować jest obecnie zepsute i ze trzeba będzie wymienić silnik i pare innych części. Powiedział, ze jak chce dostać to auto to muszę za te naprawy zapłacić. Nie muszę chyba wspominać ze wymiana silnika to nie opona i raczej chodzi o spore pieniądze. Odpowiedziałem zgodnie z prawda czując się dość niezręcznie, ze nie bardzo w danej sytuacji bez pracy stać mnie na taki wydatek.
Obraził się i od tego momentu i choć po jednym dniu od tej rozmowy twierdzi iz auto naprawił , chowa je przed nami. O prezencie niema już mowy. Obiecane przez znajomego mieszkanie zostało wynajęte komuś innemu, a my zostaliśmy na lodzie.
Okazuje się , ze w Hiszpanii wynajem mieszkania graniczy z cudem . Potrzebne jest mnóstwo zaświadczeń o pracy której nie mamy. Miasto o ktorym mówię oddalone jest od nas 4 h jazdy autem którego nie posiadamy.
Mieliśmy już kilka prob oglądania mieszkania ale każde kończy się fiaskiem ponieważ nikt nie chce nam wynająć ze względu na formalności.
Nie to , ze utknęliśmy jest jednak problemem, a to ze ja nie mogę tutaj znieść toksycznej panującej tu sytuacji.
Wspomniałem już o młodym chłopaku siostry mojej dziewczyny i sytuacji z autem. Niestety jest on w dodatku osoba bardzo leniwa. Trzeba mu ugotować, zanieść jedzenie pod nos, posprzątać itp. Palcem nie ruszy i poza gra na konsoli ,grzebaniu przy samochodach i spaniem nie robi absolutnie nic. Siostra mojej kobiety nie jest aż tak leniwa i nawet dobrze by mi sie z nią żyło gdyby nie epicentrum mojego problemu. Otóż w moich oczach wykorzystuje ona nie tylko mnie ale co gorsza swoją siostrę..Wszystkie obowiązki spadły na nas. Ja jestem zawodowym kucharzem wiec zlecili mi gotowanie. Początkowo czułem sie z tym dobrze bo choć coś mogę dać im w zamian za gościnę (choć bądź co bądź również domu mojej kobiety) Z czasem sytuacja zaczęła być niestety męcząca. Wszystkie zakupy spożywcze zostają po naszej stronie. Nie płaca w sprytny sposób za nic . On -od zawsze jest na utrzymaniu swojej partnerki wiec grosza nie dokłada. Ona - na początku w pierwsze dni pożyczyła od mojej kobiety 1.500£ (Nie złotych) twierdząc ze zabrakło z wypłaty a jak tylko jedziemy do sklepu to zawsze kończy sie wymówka. A to nie wiedziała, ze niema wystarczajacej kwoty na koncie , a to ze bank konto zablokował a to ze zapomniała portfela. Mówi ze zapłaci później - polowe . Do tej pory nie dołożyli sie prawie nic. Jednak kiedy nadchodzi wieczór oboje wychodzą spotykać się ze znajomymi , wracają czasem nad ranem i opowiadają w której to restauracji nie byli .zamawiają tez dużo jedzenia na wynos, a nawet zaraz jada na kilkudniowa wycieczkę .Kiedy tylko wychodzimy z domu na spacer z psem po lesie ( bo tyle nam zostało rozrywek bez auta ) to krzyczy za nami żebyśmy śmieci zabrali choć jej chłopak nigdy ich nie wynosi. Pomimo braku ich wkładu za każdym razem oczekują zrobionego przeze mnie obiadu i kolacji . I tu szlag mnie trafia . Rozmawiałem o tym wielokrotnie z moja kobieta , ale ona mówi ze to jest jej siostra i nie jest oszustka. Mówi ze zawsze będzie jej bronić bo tylko ja ma i ze oni płaca opłaty za mieszkanie. Tyle ze my ich również gościliśmy w Anglii wcześniej i do głowy mi by nie przyszło żeby za cokolwiek ich skasować lub kazać im pracować czy sprzątać. Czyje ze krew mnie zalewa. Utknęliśmy tutaj na dobre i nie prędko zwłaszcza bez samochodu uda nam sie stad wyprowadzić. Nie chce sie kłócić albo być nie wdzięcznym, ale mam już dość patrzenia na wiecznie sprzątająca po nich moja dziewczynę która to nijako przejęła role matki choć jest ta młodsza córka. Nie znoszę kiedy pewne układy sa nie fair . Moja kobieta powiedziała ze ona z nią nie porozmawia bo jest jej wstyd i jak trzeba będzie to będzie dalej robić o co siostra prosi bo nie chce jej stracić. Pomóżcie jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji nie krzywdząc nikogo .
Boje sie ze kiedy będę więcej naciskał to ja stracę.
Nie myśląc dużo wypełniliśmy resztkę kontraktu na mieszkanie , sprzedaliśmy samochód, większość dobytku i wyjechaliśmy. Plan byl taki, ażeby na początek zamieszkać z jej siostra i jej partnerem w domu po zmarłej mamie, do którego to się dopiero przeniesli z wynajmowanego mieszkania po jej śmierci. Tata mojej dziewczyny nie żyje już od dawien dawna, a dom jest sporych rozmiarów wiec w żaden sposób nie koliduje to w tej sytuacji w tym zeby mieszkały w niej 2 pary. Tak bynajmniej nam się początkowo wydawało
Dom ten położony jest w bardzo pięknej aczkolwiek maleńkiej wsi na krańcach Hiszpanii.
Można powiedzieć, ze pośrodku niczego i na końcu świata. Dookoła same góry i lasy.
Wszędzie daleko a bez auta ani rusz.
Turaj to właśnie miał być to tylko nasz krótki przystanek przed dalszym samodzielnym życiem, bo oboje zgodnie chcieliśmy zamieszkać w większym mieście.
Mieliśmy już przed wyjazdem z Wielkiej Brytanii obiecane przez znajomych mieszkanie na wynajem w naszej wymarzonej lokalizacji jak i chłopak siostry mojej dziewczyny zaoferował, ze chce dać mi samochód w prezencie na dobry start. (Oni maja 3 auta )
Wszystko wydawało się być dopięte na ostatni guzik i jedynie czekał mnie proces załatwiania biurokracji oraz zaczekania kilku tygodni aż obiecane mieszkanie się zwolni.
Niestety jak to zwykle w życiu bywa wszystko się pochrzaniło.
Chłopak siostry oznajmił mi ze auto które chce mi sprezentować jest obecnie zepsute i ze trzeba będzie wymienić silnik i pare innych części. Powiedział, ze jak chce dostać to auto to muszę za te naprawy zapłacić. Nie muszę chyba wspominać ze wymiana silnika to nie opona i raczej chodzi o spore pieniądze. Odpowiedziałem zgodnie z prawda czując się dość niezręcznie, ze nie bardzo w danej sytuacji bez pracy stać mnie na taki wydatek.
Obraził się i od tego momentu i choć po jednym dniu od tej rozmowy twierdzi iz auto naprawił , chowa je przed nami. O prezencie niema już mowy. Obiecane przez znajomego mieszkanie zostało wynajęte komuś innemu, a my zostaliśmy na lodzie.
Okazuje się , ze w Hiszpanii wynajem mieszkania graniczy z cudem . Potrzebne jest mnóstwo zaświadczeń o pracy której nie mamy. Miasto o ktorym mówię oddalone jest od nas 4 h jazdy autem którego nie posiadamy.
Mieliśmy już kilka prob oglądania mieszkania ale każde kończy się fiaskiem ponieważ nikt nie chce nam wynająć ze względu na formalności.
Nie to , ze utknęliśmy jest jednak problemem, a to ze ja nie mogę tutaj znieść toksycznej panującej tu sytuacji.
Wspomniałem już o młodym chłopaku siostry mojej dziewczyny i sytuacji z autem. Niestety jest on w dodatku osoba bardzo leniwa. Trzeba mu ugotować, zanieść jedzenie pod nos, posprzątać itp. Palcem nie ruszy i poza gra na konsoli ,grzebaniu przy samochodach i spaniem nie robi absolutnie nic. Siostra mojej kobiety nie jest aż tak leniwa i nawet dobrze by mi sie z nią żyło gdyby nie epicentrum mojego problemu. Otóż w moich oczach wykorzystuje ona nie tylko mnie ale co gorsza swoją siostrę..Wszystkie obowiązki spadły na nas. Ja jestem zawodowym kucharzem wiec zlecili mi gotowanie. Początkowo czułem sie z tym dobrze bo choć coś mogę dać im w zamian za gościnę (choć bądź co bądź również domu mojej kobiety) Z czasem sytuacja zaczęła być niestety męcząca. Wszystkie zakupy spożywcze zostają po naszej stronie. Nie płaca w sprytny sposób za nic . On -od zawsze jest na utrzymaniu swojej partnerki wiec grosza nie dokłada. Ona - na początku w pierwsze dni pożyczyła od mojej kobiety 1.500£ (Nie złotych) twierdząc ze zabrakło z wypłaty a jak tylko jedziemy do sklepu to zawsze kończy sie wymówka. A to nie wiedziała, ze niema wystarczajacej kwoty na koncie , a to ze bank konto zablokował a to ze zapomniała portfela. Mówi ze zapłaci później - polowe . Do tej pory nie dołożyli sie prawie nic. Jednak kiedy nadchodzi wieczór oboje wychodzą spotykać się ze znajomymi , wracają czasem nad ranem i opowiadają w której to restauracji nie byli .zamawiają tez dużo jedzenia na wynos, a nawet zaraz jada na kilkudniowa wycieczkę .Kiedy tylko wychodzimy z domu na spacer z psem po lesie ( bo tyle nam zostało rozrywek bez auta ) to krzyczy za nami żebyśmy śmieci zabrali choć jej chłopak nigdy ich nie wynosi. Pomimo braku ich wkładu za każdym razem oczekują zrobionego przeze mnie obiadu i kolacji . I tu szlag mnie trafia . Rozmawiałem o tym wielokrotnie z moja kobieta , ale ona mówi ze to jest jej siostra i nie jest oszustka. Mówi ze zawsze będzie jej bronić bo tylko ja ma i ze oni płaca opłaty za mieszkanie. Tyle ze my ich również gościliśmy w Anglii wcześniej i do głowy mi by nie przyszło żeby za cokolwiek ich skasować lub kazać im pracować czy sprzątać. Czyje ze krew mnie zalewa. Utknęliśmy tutaj na dobre i nie prędko zwłaszcza bez samochodu uda nam sie stad wyprowadzić. Nie chce sie kłócić albo być nie wdzięcznym, ale mam już dość patrzenia na wiecznie sprzątająca po nich moja dziewczynę która to nijako przejęła role matki choć jest ta młodsza córka. Nie znoszę kiedy pewne układy sa nie fair . Moja kobieta powiedziała ze ona z nią nie porozmawia bo jest jej wstyd i jak trzeba będzie to będzie dalej robić o co siostra prosi bo nie chce jej stracić. Pomóżcie jak wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji nie krzywdząc nikogo .
Boje sie ze kiedy będę więcej naciskał to ja stracę.