Najpierw długo myślałam nad tą decyzją. Nie podjęłam jej pochopnie, bo trochę się obawialam. Może nawet nie konsekwencji, a ewentualnego bólu. Na widok krwi mdleje, ale w końcu zdecydowałam się i wypełniłam formularz zgłoszeniowy na stronie kliniki. wypełniłam też dość szczegółowa ankietęm która zawierała głównie pytanie o dolegliwości, hitorię chotób itd. Po mniej więcej 3 dniach odebrałam telefon z zaproszeniem do kliniki na wizytę. Poszłam na wizytę tam bardzo miła pani koordynator przedstawiła mi całą procedurę jak to będzie wyglądało po kolei ile potrwa itd. Od razu została mi też pobrana krew. Skorzystałam też z konsultacji psychologicznej. Psycholog pytała mnie o powód decyzji i czy jestem pewna itd. Fajnie, bo do niczego nikt mnie nie zmuszał. Potem miałam zestaw badań. Z tego co pamiętam robili mi AMH, TSH, badanie krwi, USG, badania infekcyjne, kariotyp. Na wyniki czekałam mniej więcej 2 tygodnie. Potem dostałam leki, które brałam, aby stymulować rozwój komórej jajowych. Odbyłam w tym czasie kilka wizyt w klinice. I potem już był zabieg pobrania jajeczek. Trwał może 20 minut. I po 4 godzinach wyszłam do domu. Lekarz zalecił, abym tego dnia odpoczywała nie przemęczała się. Tak też zrobiłam, chociaż nie czułam się jakoś słabo. Raczej normalnie. Na koniec oczywiście dostałam zwrot kosztów - 4 000 zł. Po 2,5 roku poddalam się zabiego znowu. Już wiedziałam co robić. W tej samej klinice, na tych samych zasadach. I tutaj również nie odczułam większych dolegliwości. Ale muszę też przyznać, że mam silny organizm. Wiem, że kobiety różnie reagują.
1
0