Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

Otwieram nowy wątek. Jestem ciekawa, ile jesteście po rozwodzie, rozstaniu? Jak radzicie sobie z drugą statystycznie traumą w życiu? Macie na to jakieś lekarstwo? Z jakich powodów się rozstaliście i najważniejsze, jeśli macie dzieci, jakie są wasze relacje?

Ja jestem w trakcie rozwodu i choć z Ex nie jestem 3 lata, od 7 miesięcy nie mieszkamy razem, jak się dowiedziałam, że ma inną, serce mi pękło.Tym bardziej, że mówił, że z nikim się nie spotyka, a tu proszę - przedstawił mi ją, jakby bardziej chciał zdołować. Co ja mam zrobić? Przeczekać, myślicie, że będzie lepiej? Jak wytłumaczyć dziecku, które mówi, że musimy być razem? Nie mam czasami sił.
popieram tę opinię 24 nie zgadzam się z tą opinią 6

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

@pozytywnie nastawiony - znalezienie nowej miłości chyba nie stanowi rozwiązanie problemu. Wydaje mi się, ze najpierw trzeba dojść do ładu z samym sobą, a dopiero potem myśleć o nowej miłości.
Według mnie powinno się zaczynać nowe relacje, związki, dopiero wtedy, kiedy stare są zamknięte. I to nie tylko na papierze, ale przede wszystkim w naszej głowie i naszym sercu.
popieram tę opinię 27 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

Jestem po rozwodzie 12 lat, początki były trudne, ale już od 11 lat jestem w nowym, bardzo udanym związku i codziennie dziękuję, że te pierwsze małżeństwo się rozpadło.
Wiem, że to nie jest proste, ale dziewczyny głowa do góry i pozytywnie myślcie, a z pewnością wszystko dobrze się ułoży.
Po rozwodzie zostałam z dwójką malutkich dzieci (2 i 4 latka), nie mam w okolicy rodziny więc musiałam sobie sama radzić, ale miałam wielką siłę napędową - moje dzieci.
Dzieci potrzebują czasu żeby to wszystko zrozumieć, ale jak będą widziały Was szczęśliwe to będzie im łatwiej.
Trzymajcie się.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

szkoda ze taka jak ty to rzadki przypadek, bo tak jak we wszystkim, kazdy kij ma dwa konce i czesto sie zdarza ze to kobieta w zwiazku jest ta 'zla'... tylko ze u nas jest takie prawo, ze zwykle dziecko zostaje przy matce a matki zgrabnie to wykorzystuja.. stad taki maz ktory chcialby normalnie zyc, 'siedzi' w toksycznym zwiazku.... bo kocha swoje dziecko
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 3

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

@Mario -dziękuję bardzo. Ale z tym rozsądkiem różnie bywa, niestety. Staram się, aby dziecko w jak najmniejszym stopniu odczuło całą tą sytuację. Przygotowywałam się już przed wyprowadzką (po podjęciu decyzji musieliśmy jeszcze 2 miesiące mieszkać razem). Córce powiedziałam 2 dni przed wyprowadzką. Po co miała się stresować.
Przez dwa miesiące czytałam wszystko co popadnie na ten temat, jak rozmawiać o tym z dzieckiem. Byłam u dziecięcego psychologa sama, aby się dowiedzieć, jak rozmawiać z dzieckiem. Pani psycholog na koniec naszej rozmowy mi powiedziała, że myśli, iż wizyta z dzieckiem nie będzie konieczna, bo doskonale dam sobie radę w tej trudnej sytuacji. Rozmawiałam z jej wychowawczynią w szkole, prosiłam, żeby zwracała uwagę na zachowanie córki (oczywiście powiedziałam dlaczego). Ale całe szczęście nic się nie działo.
Jak napisałam wcześniej, mimo, iż serce bolało, zagryzałam zęby i dążyłam do, jak najczęstszych kontaktów córki z ojcem. Do dnia dzisiejszego pilnuję, aby mała pamiętała o tacie z okazji jego urodzin, imienin, dnia ojca, czy świąt.
Moje relacje z ex są bardzo, bardzo trudne niestety. Nie jestem idealna i mimo moich starań zdarzyło mi się niepochlebnie wyrazić o nim przy córce. Potem było mi głupio i starałam się wytłumaczyć młodej, że nie powinnam i moje relacje z jej tatą nie mogą mieć wpływy na ich relacje. Niestety wielu rodziców miesza w swoje konflikty dzieci. Traktują je jako kartę przetargową. Masakra.
Ja sobie pomyślałam: ja stara baba to rozstanie tak przeżywam, to co ma powiedzieć ta mała istotka, które przez całe swoje dotychczasowe życie mieszkała z mamą i tatą. I nagle jej cały świat się zmienia.
Dlatego mimo, iż od tego czasu minęło 2,5 roku cały czas staram się jej to wynagradzać i cały czas z nią o tym rozmawiam.

A kosztowało, i nadal kosztuje, mnie to bardzo, bardzo dużo, ale moje dziecko jest tego warte :D
popieram tę opinię 11 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: ale emocjonalnie piszecie

Przeżyć rozwód to tak naprawdę zamknięcie pewnego etapu.Aby do niego dotrzeć,trzeba przejść naprawdę wiele.Ten czas,to rozczarowania,żale,wyrzuty,oskarżenia,szukanie w samym sobie winy.Aż w końcu po długim czasie bliska osoba staje się naszym najwiekszym wrogiem.Zapominamy o przeżytych pięknych chwilach,o romantyzmie,miłości,o potrzebie drugiej osoby.Rodzi się nienawiść,do osoby,która nas skrzywdziła.Szukamy pocieszenia wśród znajomych,przyjaciół itp.Lecz po 20 latach w związku nie jesteśmy gotowi by wybaczać.Ktoś kto tego nie przeżył nie jest w stanie zrozumieć jaka cieńka nić jest między miłością,a nienawiścią!Nie wszyscy godzą się z losem,lecz trzeba dalej żyć.Zyć współcześnie,lecz okaleczonym przez najbliższą osobę-bo nikt nie potrafił zranić ,taj jak Ona!
popieram tę opinię 17 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

Bidulka, jakie wy wszystkie jesteście skrzywdzone.
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 18

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

do MAJKI:Twoja postawa to rzadki przypadek rozsądnej kobiety i matki. I dlatego pełen szacunek dla CIEBIE bo jestem w stanie sobie wyobrazić ile to wszystko CIEBIE kosztowało.
Pozdrawiam
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 4

ale emocjonalnie piszecie

około roku trwało uświadomienie sobie, że kobieta która zdradza nie kocha. mimo, że tak twierdziła. i doszło do rozwodu. następnie były pocieszycielki pierwsze lepsze na krócej czy dłużej, dopóki nie zrozumiałem jakim jestem fajnym facetem i czego oczekuję od życia. i mając 34 lata, będąc ojcem z doskoku 5cio latka (mieszka z mamą, do mnie na co 2gi weekend), nie narzekam ani na życie, poznałem cudowną partnerkę (panna, bez dzieci, akceptuje Młodego), ani tym bardziej nie jestem zły na byłą żonę, zwłaszcza, że ona leci schematem dalej i obecnie po 7-8 partnerze w ciągu 4lat po rozwodzie, znowu jest sama. mogę śmiać się jej w twarz do rozpuku. tylko, że ja taki nie jestem.

głupio przyznać, bo widziały gały co brały, ale po ślubie nie zdarzyło mi się nic cudowniejszego niż rozwód. a do ślubu było malinowo. coś w tym jest...

reasumując, rozwód, zdrada to nie nowotwór złośliwy. można wyleczyć, ale trzeba się odciąć od przeszłości, poznać własne JA, zrozumieć ile jest się wartym.
popieram tę opinię 17 nie zgadzam się z tą opinią 6

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

czytam Wasze wpisy i Wasze historie, za które dziekuję.

Grono ludzi po związku czuje się oszukanych - ja rownież, w końcu dawal nadzieję do ostatniej chwili, tak, jakby pastwił się. Teraz jest z inną, ona sypia w moim łóżku, myje się w mojej łazience, gotuje w mojej wymarzonej kuchni - i powiem Wam, jakoś nic nie czuję. Zastosowałam technikę "wyparcia", zapisałam sobie wczoraj (przy 6 whiskey) jego wyczyny, co zrobił, jak poniżał. Tacy ludzie nie zmieniają się, po prostu pięknie udają kogoś kim nie są i tak jego związki trwały 3-5 lat, mój z nim również. Więc kolejna, jak kwiatuszek u kożuszka. Trudno. Napisałam pozew, szkoda mi dziecka. Ktoś z Was napisał, że "nowa miłość", tak chętnie i powiem Wam, że jestem gotowa, akceptuję siebie, wierzę, że nikt nie wyśmieje się ze mnie, nie zawstydzi wśród znajomych, nie upokorzy. Tylko powazniejszy problem jest taki, że nie wiem, gdzie spotkać jakiegoś mężczyznę, tak, by móc z nim porozmawiać, ale nie o przeszłości, tylko o sobie, pośmiać się itp. Wychodzę do sklepu, grono się uśmiecha, jadę samochodem, również. Ale tak, bym po prostu podeszła, albo ten ktoś i powiedziała, cześć, idziemy porozmawiać przy dobrej kawie? To nie. Mężczyźni, gdzie wy jesteście? Bylibyście genialnym antidotum na całe zło.
popieram tę opinię 13 nie zgadzam się z tą opinią 2

same niewinne sie udzielaja

a statystyki mowia ze 10-30% dzieci jest wychowywanych nie przez swojego ojca ktory mysli ze to jego

kobiety sa "normalne" do momentu zaplodnienia
potem natura wlacza gderanie i zrzedzenie

zawsze sie znajdzie facet bogatszy, przystojniejszy z wiekszym wackiem
ale baby tego nie rozumieja

a najgorzej jak maja nieprzecieta pepowine, ale to wina matki bo to ona powinna odciac
pepowina coreczki to najczestsza przyczyna rozpadow zwiazkow
najlepiej gdyby facet wyrzekl sie swojej rodziny i zamieszkal z mamusia swojej wybranki...
popieram tę opinię 20 nie zgadzam się z tą opinią 15

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

Prawie półtora roku. Nie radze sobie.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

no i właśnie takie impulsy, pozornie nic nie znaczące nakręcają jakąś spiralkę, która wyciąga te rzeczy z mojej pamięci.
Przez jakiś czas po rozstaniu a własciwie po moim powrocie do kraju chodziłam do psychologa, ale niewiele mi to pomogło, może dlatego, że nie zdawałam sobie sprawy z tego CO jest problemem?
Może spróbuję jeszcze raz.
Pozdrawiam
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

Przede wszystkim przypomnij sobie jak zaczynaliście. Czy od razu poszliście do łóżka żeby się sprawdzić? Czy może żyliście w czystości przedmałżeńskiej żeby właśnie tak sprawdzić Waszą miłość? A dalsze Wasze życie jest tego konsekwencją - szkoda Was i DZIECKA!
30% małżeństw rozpada się - to jest tragedia!
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 7

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

pani samochodzik!
Z czasem poradzisz sobie, ale tylko pozornie. Ukryjesz to bardzo głęboko w sobie, ale nigdy nie zapomnisz. Wierz mi, będą dni, kiedy wszystko będzie ok. Będziesz szczęśliwa, nie będziesz myśleć o przeszłości... Ale będą też dni i chwile, kiedy wystarczy mały impuls, gest, słowo- cokolwiek i "koszmar" wróci. Prawda jest taka, że to są konsekwencje naszych decyzji i musimy nauczyć się z tym żyć (ja uczę się od 2 lat i bywa ciężko). Życzę Ci szczęścia i powodzenia w "nowym życiu". Ciesz się każdą nową chwilą, nowym pięknym przeżyciem i żyj w myśl zasady CARPE DIEM.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

ja jestem rozwódką od pół godziny.......uff ale ulga.......jak ochłonę to napiszę więcej
popieram tę opinię 15 nie zgadzam się z tą opinią 4

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

Polecam książke psychoterapeutki Katarzyny Miller "Kup kochance męża kwiaty". Niech Cię tytuł nie zniechęci. Można tez na youtube znależć z nią wywiad dla programu autograf. Życzę Ci wytrwałości, siły i życzliwych kobiet w okół. Siła sióstr:D
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 4

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

w edycji się już nie zmieściłam -
chciałam dopisac, że postawił mnie przed swoja rodzina w takim świetle jakbym była wariatką, a ja po prostu tak nerwowo na niego reagowałam, wiedziałam do czego jest zdolny, bałam się go. W pracy rozpowiadał jaka jestem beznadziejna.

Przez cały czas naszego związku nie tylko nie był zadowolony z tego jak wyglądam (choć wiem, że wyglądam na prawde dobrze ale brak mi pewności siebie) ale i z mojej pracy, że zła, że powinnam mu załatwić coś fajnego skoro w takim dużym mieście mieszkam to on nie musiałby po innych krajach jeździć, gdy znalazłam na prawde dobrze płatna prace też było źle, bo wtedy na pewno bede zadzierac nosa i go zostawie, co najlepsze przez całe 6 lat zwiazku on nie znalazł nigdzie stałego zatrudnienia ani w Polsce ani za granica, zawsze ktoś był winny jego zwolnieniu.....

Dlaczego nie moge sobie poradzić?
Bo nie moge wybaczyć sobie że mu wierzyłam. Że on to tak skrupulatnie wykorzystał. Że przez cały czas obwiniał mnie o swoja złość na mnie, o moja złość nawet o flirty z innymi kobietami.
Nie mogę dać sobie rady z tym że nie widziałam tego wszystkiego, z tym, że nikt nie trzymał mojej strony, dopiero gdy zaczeło dochodzić do dramatów moi rodzice przejrzeli na oczy i pomogli mi.
Ja go nienawidze, wiem, że to nie była żadna miłość, chciałam być kochana, chciałam wierzyć że własnie on mnie kocha. Ale wiem że w sercu nawet wtedy gdy pozornie było dobrze nie kochałam go. Ale bałam się być sama, bałam się, że być może zniszcze coś fajnego??
teraz, w obecnym związku widze jak sprawy powinny wyglądac. Dopiero teraz mając 30 lat.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

malzenstwo to nie zabawa na 5 lat
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

Czas. Tylko czas tu pomoże i oczywiście zerowy kontakt z byłym. Powodzenia :)
popieram tę opinię 13 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Ile jesteście po rozwodzie, rozstaniach i jak sobie z tym radzicie?

jestem prawie 2 lata po rozstaniu. Nie mam na mysli rozwodu. Byliśmy z moim ex 6 lat razem. To był związek na odległość, bardzo burzliwy, było w nim dużo złości, o którą i ja i on obwinialismy mnie. Wmawiałam sobie że go kocham, bo po prawdzie był to mój pierwszy facet i wierzyłam, chciałam wierzyć, że dobrze wybrałam. W międzyczasie podejrzewałam go o zdradę, ale "chciałamwierzyć" że jest dobrze.
Nie moglismy ze sobą wytrzymac więc w końcu podjęłam decyzję o rozstaniu ale zeszlismy się. Po kilku miesiącach wyjechaliśmy razem za granice, żeby ze sobą zamieszkac i mieć srodki do życia. Wtedy zaczął się mój koszmar.
Nie będe tego opisywała ze szczegółami, ale mój ex dręczył mnie psychicznie, zdarzyło mu sie użyć siły, nie dawałam sobie rady. W końcu postanowiłam że wyprowadzi się (miał tam zaplecze - rodzinę) niestety i wtedy nie dawał mi spokoju, nachodził mnie, szantażował, nawet ochrzanił moją mame, gdy ta przyjechała mnie odwiedzić.
W końcu udało mi się stamtąd wyjechać.
Wróciłam do Polski, ale miałam straszne problemy, żeby uniezależnić się od niego - przestac myśleć, obwiniac się o to, że tak a nie inaczej wyszło.
Ale im dłużej siedziałam w przyjaznym dla mnie środowisku, tym bardziej dostrzegałam jakim chorym był/jest człowiekiem.
Po jakims czasie poznałam fajnego faceta i dopiero przy nim odzyłam. Niczego w obecnym zyciu bym nie zmieniła, ale przesladuje mnie przeszłość. Przesladuje mnie mój były, pisze smsy o tym jak bardzo mnie kocha i że rozpad związku to moja wina a gdy go ignoruje wówczas zaraz dopisuje, jaka to jestem zła, okropna, bezrozumna i jak go zraniłam i nic nie rozumiem.
Spectrum sprawy jest szersze, nie da się tego na forum opisać, jednak wiem, że moją winą było to, że wogóle weszłam w ten związek. Doszło do mnie, że moja ówczesna miłość (czyli ex) zdradzał mnie od poczatku, nigdy nie był mi wierny, zawsze tez porównywał mnie do innych dziewczyn, twierdząc że nie jestem atrakcyjna a ja jak głupia wpatrzona w niego niestety mu wierzyłam. To zrozumie tylko osoba która tak jak ja była w takim związku.
Wiem, że może się to wydawac głupie, ja tez w taki sposób myślałam o kobietach, które w coś takiego się ładują a potem płaczą.

Myślę o nim, myślę o rzeczach które mi zrobił, o tym jak mnie upokarzał, o tym, że czasem wymuszał na mnie pewne zachowania. O tym, że dałam sobie to wszystko wmówić. Chciałabym zapomnieć ale nie umiem, to zawsze czeka, żeby do mnie wrócić w najmniej oczekiwanej chwili.

Dobrze, że życie mi się układa teraz, ale ta przeszłość jest zbyt bolesna, żeby tak latwo o niej zapomnieć. Mój problem polega chyba na tym, że nie umiem sobie wybaczyć tego błędu, tego, że tak długo pozwoliłam soba poniewierać, że nie widziałam co się dzieje, albo bałam się zobaczyć....
Najsmieszniejsze, ze on wyglądał bardzo wiarygodnie, był przystojny, wysportowany, wygadany, zawsze uśmiechnięty. Ale to pozory. Ludzie nie chcieli mi wierzyć gdy opowiadałam co sie działo za granicą, dlaczego od niego odeszłam.....
Jak sobie w końcu raz a zawsze z tym poradzić????
popieram tę opinię 11 nie zgadzam się z tą opinią 4

Inne tematy z forum

Feromony na pierwszej randce (52 odpowiedzi)

Poznałem jakiś czas temu sympatyczną dziewczyne, na której bardzo mi zalezy oraz umówiliśmy się...

wiedziałem, że kot w domu to zły pomysł. (10 odpowiedzi)

K.....a, wiedziałem, że kot w domu to zły pomysł. Całe dzieciństwo mieliśmy psy, jedne były...

Czy feromony działają (83 odpowiedzi)

Zastanawiam sie nad kupieniem sobie feromonów. Ogólnie należę do bardziej nieśmiałych osób i...