W dniu 12 listopada br. w salonie Skoda Aleksander Plichta w Gdańsku przy ul. Grunwaldzkiej, odebrałem Skodę Octavie po naprawie blacharsko-lakierniczej. Dwa dni wcześniej odmówiłem w tymże pojeździe zlecenia wykonania naprawy drobnych usterek, a które wyszły podczas diagnostyki pojazdu w Wejherowie. Co do zasady poważne naprawy serwisowe, jak do tej pory wykonywaliśmy w Skoda Aleksander Plichta, a wszelkie drobne usterki znacznie taniej, w nieautoryzowanym serwisie w Kartuzach.

Tego dnia, samochodem dojechałem do firmy (tj. 42 km), a następnego dnia udałem się na spotkanie z Klientem (kolejne 47 km). Nadmienię, że po spotkaniu pojazdu już nie udało się uruchomić. Pomoc drogowa odholowała samochód do najbliższego serwisu z którym współpracujemy, tj. w Kartuzach. Ku mojemu zdziwieniu usłyszałem w słuchawce telefonu odmowę naprawy samochodu, ponieważ rozrząd był wymieniany w serwisie Skoda Aleksander Plichta i wydawało się Zleceniodawcy, iż usługa wymiany rozrządu powinna być jeszcze objęta gwarancją usługi serwisowej. Wstępne oględziny usterki przyniosły następujące fakty: 1) pokrywa zabezpieczająca rozrząd była nie zapięta, 2) pasek rozrządu miał spore luzy, 3) śruba napinacza paska rozrządu była niedokręcona. Niestety rzeczoznawca rozwiał wszelkie złudzenia, co do praw konsumenta, ponieważ usługa serwisowa w tym zakresie objęta jest 3 miesięczną rękojmią.

Drogi użytkowniku samochodu, czy według Ciebie po ponad rocznej eksploatacji pojazdu licząc od chwili wymiany rozrządu i przejechaniu ponad 40.000 km, tak poważna usterka mogła samoczynnie wystąpić? Czy też winą za spowodowanie celowej usterki obarczyć należałoby któregoś z pracowników serwisu Skody? Osądźcie Państwo sami, ile trzeba zapłacić za naiwność w rzetelną obsługę dealera.