Panie w recepcji zachowują się jak by pracowały tam za karę, często bywały opryskliwe, pozbawione wyczucia i taktu -Jedyne dwa wyjątki to Pani Asia i Ala- recepcjonistka prof. Łukaszuka i położna.
Wizyty in victa były dramatem. Opóźnienia sięgające nawet dwóch godzin powodowały, że nie zawsze miałam jak wrócić do domu. Lekarze- no cóż... ile wizyt tylu lekarzy. Zaczęłam od prof. Łukaszuka, kolejna wizyta była u dr Szczeptańskiej, dr Stencla, znów u Szczeptańskiej itd. Dlaczego? Bo albo lekarzowi wypadł urlop, albo tego dnia nie przyjmuje, albo ma już komplet pacjentek. Jest to o tyle mało fajne, że kobieta właściwie nie ma swojego lekarza prowadzącego do którego w każdej chwili może zadzwonić.
Cennik - nie ukazuje faktycznych kosztów. Programu in vitro standard przewiduje koszt na 5100. Nigdzie natomiast nie jest dopisane, że do tego dochodzą koszty narkozy, mrożenia zarodków itp- czyli dodatkowy koszt najmniej 3 tyś złotych.Do tego koszt leków przepisywanych co wizytę i badań. Mówiono mi, że koszt in vitro to około 12 tyś- dziś wiem, że to bajka- wydałam ponad 20- cieszę się jednak, że z oczekiwanym efektem:)