Komentarz do powyższego postu oraz prywatna mikrorecenzja
Odnoszę wrażenie, że powyższy post pisał jakiś zawistny reżyser jakiś, bo osoby, które spektakl widziały po prostu nie mogą się zgodzić. Co więcej i co gorsza tak zwane anonimowe hejty mając odrobinę wiedzy przypadować do odpowiedniej osoby, tym bardziej, że na małej widowni, na czołowym miejscu siedział pewien pan reżyser, powszechnie znany z egocentryzmu, frustracji i ze zjadliwej nienawiści do każdej konkurencji. Reżyseria jest świetna, tak samo jak gra aktorów. Dwa duże plusy, dzięki którym można na przedstawieniu umrzeć ze śmiechu. Problemem natomiast jest tekst (scenariusz?) który nie dość że jest bardzo mało sceniczny, poszatkowany, przez co akcja się rwie, z przedstawienia robi się około 20 kilkuminutowych kabaretowych skeczy, co jako formuła staje się męczące - nawet skecze kabaretowe bywają dłuższe i mają swoją dramaturgię. Druga sprawa to nagięty i przeintelektualizowany humor, (prawdopodobnie traktowany przez autorów sztuki jako "przewrotna gra słów") który po prostu brzmi źle i banalnie. Teksty typu: "kryjesz w sobie tajemnicę, niczym obrazy malewicza" , "Kim ja jestem? dlaczego mam w ustach posmak ryby?" , wulgarne kobiety, które potrafią używać jedynie inwektywy na ch i p,strzelające focha bez większego powodu. Szablonowe jednowymiarowe postaci, bardziej przerysowane niż na amerykańskich kreskówkach, w których to przerysowanie jednak skądś wynika, stają się sklejonymi potworkami, dziwadłami nie przypominająymi ludzi nawet przedstawionych w krzywym zwierciadle. Odnoszę wrażenie , ze autorzy nie mają pojęcia o poniekąd niezwykle ważnych i dających morze możliwości do omówienia zagadnieniach o których piszą. I tak epizod psychoterapii staje się zwykłą farsą, przedstawieniem dosłownie tego, jak zwykły kowalski ową psychoterapię sobie wyobraża, ponieważ osoba, która była choć na jednej sesji wie że "tak nie jest". Co więcej autorzy nie dają żadnego uzasadnienia do tego żeby pokazać zafałszowany obraz zobiorowej terapii poza argumentem, że każde miejsce zostało stworzone po to by głównego bohatera upokorzyć i poniżyć. W zasadzie nie wiadomo, czemu świat uwziął się na Ludwika. Nie wiadomo czemu podczas lekcji tańca jego partnerki od razu od niego uciekają, reagują na niego agresywnie i wyzywają od najgorszych, Jest to o tyle nie zrozumiałe, że scenę później rzucają się na niego, tak jakby był jedynym mężczyzną na świecie, tak jakby miał w sobie tę iskrę męskości, która jest w stanie rozżarzyć kobietę do czerwoności. Co prawda autorzy sugerują, iż te kobiety prawdopodobnie zostały specjalnie wyselekcjonowane przez zaradnych rodziców Ludwika i może jeszcze podpłacone, niemniej to wszystko nie trzyma się kupy, jest złe, skrajnie nieprawdopodobne. Można by się bronić, że przecież to absurd, niemniej nie, Autorzy ewidentnie nie chcą robić sztuki absurdalnej, tylko psychologiczny komedio-dramat wykładając się na nieznajomości podstawowych mechanizmów jakie rządzą ludźmi. Ludwik jest pokraką choć nie wiadomo czemu, bo autorom przypadkowo wyszło coś odwrotnego. To świat jest zły i pokraczny, a Ludwik chyba jedyną postacią, która trzyma się resztek zdrowego rozsądku. I tu jest ciekawostka, mimo bardzo słabego tekstu, reżyser wraz z aktorami wybrnęli z sytuacji po mistrzowsku. Bawią się kiczem, robiąc żarty zarówno z niego jak i z samych siebie, sprawiają wrażenie jakby powiedzieli sobie "dostaliśmy najgorszą robotę świata, to przynajmniej dobrze się pobawmy". Tak więc aktorzy się świetnie bawią a ich zabawa udziela się publiczności. Fenomenalna scena sfingowanego pogrzebu Ludwika, wspaniała postać pijaczki, scena oświadczyn po prostu rozrywa serce i widz momentalnie z rozbawienia, zaczyna współczuć nieszczęsnemu Ludwikowi. Nie wiem jak ocenić to co widziałam, ponieważ z przedstawienia wyszłam z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony do łez rozbawiona, z drugiej strony skrajnie wkurzona na marny , dosłownie dyletancki tekst. Jednego natomiast jestem pewna. To przedstawienie, w przeciwieństwie do przedsięwzięć zawistnego reżysera z posta wyżej, zostanie ze mną na dłużej i będę o nim pamiętać. Pozdrawiam serdecznie,
5
3