Zamówiłem smażonego Dorsza. Na stół wjechał talerz z rybą, frytkami i "zestawem surówek" (mało tych surówek - ale tak jest wszędzie, więc ok...). Ryba czekała na mnie od rana (co najmniej!), była nasiąknięta tłuszczem - mięso było niemal przezroczyste od tłuszczu. Jadałem różnie przygotowywane ryby - smażone, gotowane, z grilla. Czasem jest bardziej tłusto, czasem mniej. Ale w tym wypadku smakowało to tak, jakbyś usmażył rybę na głębokim oleju a później ją w nim zostawił. Aha... frytki były zimne (i mam tu na myśli ZIMNE).