Poród w Szpitalu Specjalistycznym Gdańsk-Zaspa im. św. Wojciecha
Sytuacja na świeżo po porodzie (z zeszłego tygodnia), żona rodziła pierwszy raz. Od godz. 9.30 regularne skurcze do 10 minut, coś na ząb, zebraliśmy się na spokojnie i pojechaliśmy z żoną na Zaspę. Na izbie przyjęć byliśmy przed godz. 12, oczywiście chwilę czekania na KTG, bo nie byliśmy przecież sami, normalna sprawa. KTG nie pokazało skurczy w ogóle (co się podobno zdarza, nie wiem nie znam się), no i zaczęło się czekanie na lekarza. Dodam, iż Kliniczna była zamknięta, bo jakiś problem ze sprzętem mieli czy coś, czyli "Fabryka" na Zaspie działała pełną parą, więc zrozumiałe, że dużo pracy mieli, ale... dr Lewicki przyjął żonę ok. godz 14, badanie ~5 min, stwierdził, że rozwarcie 2 cm, mimo iż żona mówiła, że ma skurcze co 3 do 5 min, wziął pod uwagę KTG (ja się nie znam, to on jest lekarzem, więc powinien wiedzieć lepiej) i powiedział, że ponownie zbada za pół godziny, stwierdzi ,czy poród postępuje i jaka jest decyzja. Ok, to czekamy dalej, dr Lewicki wyszedł z gabinetu i tyle po nim słuch zaginął. Skurcze coraz częstsze i boleśniejsze, nasilające się i tak do godz. 15. Pytanie do położnych na izbie przyjęć o lekarza i jakąkolwiek decyzję, odpowiedź, że lekarz się nie tłumaczy, a poród boli i tak już jest, trzeba czekać. Kolejne pół godziny i prośba o lekarza na SORze, bo żona już zaczęła pomału chodzić po ścianach, ale i tam też stwierdzili, że mogą zadzwonić, ale skoro lekarz tak zadecydował to trzeba czekać, powiedziałem, że zaraz dzwonię na 112 i proszę o karetkę na izbę przyjęć, bo nikt tu nie chce pomóc i będzie afera. Po zejściu na izbę przyjęć był już telefon z góry, że mąż ciężarnej się niepokoi i jak poszliśmy do pani położnej to powiedziała, że jedyne co może zrobić to zbadać w celu oceny, czy poród postępuje. Po nim z żoną już mogliśmy zostać w pomieszczeniu gdzie była badana, ale i tak pani położna powiedziała, że nie może nic zadecydować, bo nie ma takiej sprawczej prawnej mocy i trzeba czekać na lekarza i jego decyzję. Plus był taki, działający na psychiczny komfort żony, że mogła w tym pomieszczeniu w spokoju przeżywać skurcze, mając łazienkę tylko dla siebie, a nie ogólnie dostępną, kozetkę, na której mogła się położyć, a nie ławkę i, co chyba najważniejsze, bez postronnych obserwatorów czekających na swoją kolej na izbie. Lekarz przyszedł po 16, szybkie badanie, rozwarcie 4 na 5 i alleluja została odkryta Ameryka, diagnoza: pacjentka rodzi. Kazali się przebrać żonie szybko, mi ubrać odzież ochronną, na wózek, winda, porodówka, łóżko, chwila leżenia, skurcze parte i w przeciągu od milowej decyzji lekarza o godz ok. 16.20 maluch był na świecie o 17.00. Sam właściwy poród ok. 20 min bez wspomagaczy, co pokazuje, że dużo nie brakowało, żeby poród właściwy zaczął się na izbie przyjęć. Dodam, iż drugie badanie nie było robione przez dr Lewickiego, tylko przez innego, którego nazwiska nie pamiętamy. Jak dobrze zrozumiałem, dr Lewicki zostawił informację, że jest jedna pacjentka na izbie przyjęć, która może zacząć rodzić, czy olał sprawę, czy po prostu był tak zajęty, że nie mógł przyjść, tego nie wiem, jednak taka sytuacja nie powinna mieć miejsca w XXI wieku i rodząca kobieta powinna mieć czas na przygotowanie się do właściwego porodu w cywilizowanych warunkach. Co do samej obsługi porodu to nie mamy zastrzeżeń, panie były miłe i pomocne, profesjonalnie, na ile mogę stwierdzić, podeszły do tematu. Jedynie co raziło to wywiad (wykształcenie, wiek ect.), który był robiony w trakcie rodzenia, tu żona ma przeć, a między parciami pytania. Czy można było to zrobić później, chyba tak, ale na pewno powinien być na to czas wcześniej. Z małym na szczęście wszystko dobrze :) Opiekę poporodową żona ocenia pozytywnie. Podsumowując jesteśmy nie tyle źli na dr Lewickiego, bo rozumiemy, że to ciężka praca i można być zmęczonym, ale tu chodzi o ludzkie życie i jeżeli ktoś decyduje się pracować w tym zawodzie to powinien podchodzić do tej pracy zawsze profesjonalnie. Jednak, kiedy obowiązki przewyższają moc przerobową, co pokazała nasza sytuacja, należałoby zatrudnić kolejnego lekarza, który będzie mógł podjąć decyzję na miejscu, a nie z doskoku. To uwaga do władz Szpitala Specjalistycznego im. św. Wojciecha Gdańsk-Zaspa: nie pieniądze są tu na pierwszym miejscu !!! i do lekarzy: jak nie dajecie rady fizycznie to nie bierzcie dodatkowych dyżurów, dobry lekarz to wypoczęty lekarz, a nie z grubym portfelem. Pozdrawiam, Tomasz.
0
0