Re: Jestem nie widzialna
Antyspołeczny
(14 lat temu)
Jako praktykująca katoliczka w pełni popierasz naukę kościoła, czy traktujesz ją wybiórczo dostosowując się do zasad które są Ci wygodne?
Rozumiem tą część z bezpieczeństwem, ale ona ma sens w świecie sprzed rewolucji seksualnej. Przekłamane badania Kinseya wpłynęły na rozluźnienie zasad moralnych.
Kilka cytatów:
"Palmę pierwszeństwa (w rozwodach) dzielą między sobą Stany Zjednoczone i Japonia, gdzie stosunek liczby rozwodzących się par do liczby par zawierających związki małżeńskie wynosi1 w przybliżeniu 1:2, co oznacza, że połowa par się rozwodzi. W USA mówi się nawet o „małżeństwach szeregowych”. Wielu Amerykanów wstępuje w związki małżeńskie trzy lub cztery razy. Bywają nawet rekordziści, mający za sobą kilkanaście ślubów. Również takie kraje jak Australia, Kanada, Dania, Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Rosja mają wysoki wskaźnik rozwodów mieszczący się w przedziale od 1:3 do 1:2. Nawet Włochy, w których przez długie lata prawo rozwodów nie dopuszczało, zaczynają powoli doganiać całą resztę."
Ze strony o prawach ojca:
"Liczba rozwodów w rodzinach posiadających dzieci w USA przez ostatnie 40 lat podwoiła się. Obecnie połowa małżeństw zawieranych po raz pierwszy i 60% małżeństw zawieranych po raz kolejny rozpada się. Rocznie orzeka się 1,2 miliona rozwodów, co dotyka 1 miliona dzieci wychowujących się w rozpadających sie rodzinach. Blisko 20% młodych amerykanów w wieku do 18 lat doświadczyła rozwody swoich rodziców i żyje wyłącznie pod opieką matki.
(...)większość patologii społecznych, w tym przestępstwa z użyciem przemocy, narkomania, notoryczne wagarowanie, wczesne ciąże, samobójstwa młodocianych są związane z brakiem w rodzinie ojca. Badacze stwierdzili, że prawdopodobieństwo, że młody mężczyzna wejdzie w konflikt z prawem podwaja się, jeśli wychowywał się bez kontaktu z ojcem, natomiast potraja się jeśli wyrastał w okolicy, gdzie dominowały rodziny, w których to wyłącznie matka sprawuje opiekę nad dzieckiem.
(...) Badacz Shere Hite wykazuje zaś, że 91% rozwodów jest inicjowana obecnie przez żony (...).
"Przeszło 83,3 % wyroków rozwodowych zapada z powództwa mieszkańców miast, przy czym obserwuje się stałą prawidłowość: im większe miasto tym większa liczba rozwodów."
"W 2004 r. sądy rodzinne orzekły rozwód wobec 51 tys. par małżeńskich (w 2003 r. ponad 48 tys.). Jest to najwyższa liczba rozwodów w dotychczasowej historii Polski!"
Ilość małżeństw spada, ilość rozwodów rośnie... A wzór czerpiemy z bardziej "cywilizowanych" krajów;) Dążąc do tego co jest w USA oczywiście.
Małżeństwo nie daje bezpieczeństwa, no chyba że się wyznaję zasadę "jak zasłonię oczy, to wszystko zniknie". Dzieciom to pomaga.
Tylko że nic nie znika...
0
0