Yhym ciekawe.
Może w wielkim skrócie opiszę swoją "przygodę" z boreliozą. Miałem kleszcza, rumienia nie było, nie było również objawów grypopodobnych. Kleszcza miałem w kwietniu 2016, miesiąc później pierwsza dziwna sytuacja, straciłem wzrok na około 30 min, bardzo wysokie skoki ciśnienia, których lekarz na SOR nie mógł zbić lekami. Po tym epizodzie stwierdzono nadciśnienie dostałem leki, zalecenia od lekarza i powiedzmy przez parę miesięcy było OK.
Po paru miesiącach kiedy już zdążyłem zapomnieć o wcześniejszych wydarzeniach, zaczęło dziać się ze mną coś dziwnego, mianowicie z dnia na dzień wpadłem w bardzo ciężką depresję, znikąd pojawiły się lęki, z bólu kręgosłupa nie mogłem się ruszać, pojawiły się problemy ze słuchem i wzrokiem, problemy neurologiczne (pieczenie skóry, drętwienie kończyn, problemy z wysłowieniem się i jasnym myśleniem) dziwne bóle wszystkiego (nie przesadzam, bolała skóra, kości, stawy mięśnie w tym serce, kłucie oczu, ból jąder). Lekarz rodzinny stwierdził oczywiście nerwicę i depresję i przepisał leki na uspokojenie. Oczywiście nic to nie dało. I tak zaczęła się moja tułaczka po lekarzach, która trwała około pół roku. Byłem chyba u każdego możliwego specjalisty wliczając psychiatrę (który o dziwo stwierdził, że psychicznie jestem zdrowy i kazał szukać dalej przyczyn moich dolegliwości). Oczywiście mimo tego, iż coraz bardziej podejrzewałem chorobę odkleszczową, to lekarz rodzinny to, że miałem kleszcza to zbagatelizował.
Na szczęście znałem siebie i wiedziałem, że z dnia na dzień nie przychodzi milion objawów, że to nie jest normalne. Zacząłem drążyć, i zrobiłem jak to ta niby dr zakaźnik nazywa bezużyteczne i źle interpretowane i co się okazało? BORELIOZA. Czytałem opinie o lekarzach, o metodach leczenia ziołami i antybiotykami oraz o nieskutecznym leczeniu wg NFZ i naszych zakaźników. Początkowo zastanawiałem się nad wybraniem zalecanego leczenia w Polsce (Wg IDSA), ale potem okazało się że musiałbym czekać około 1,5 roku na przyjęcie, niedałbym rady tyle. Wybór padł na metodę ILADS, lekarzy leczących tą metodą jest tylko kilkunastu w całej Polsce i leczenie nie jest refundowane. I zgadnijcie co? Po 1,5 roku silnej antybiotykoterapii połączonej z ziołami wszystkie objawy ustąpiły. A i jeszcze jedno, boreliozy nie da się wyleczyć. Można ją tylko skutecznie zaleczyć, ale za jakiś czas w okresie osłabienia organizmu/silnego stresu może znowu zaatakować.
Wszystkim życzę wytrwałości i zdrowia i pamiętajcie, że kleszcz przenosi wiele chorób w tym bartonellozę, babeszjozę, yersiniozę i parę innych. Tuż po ukąszeniu szukać dobrego lekarza. Który da antybiotyk na około 6 tyg w odpowiedniej dawce. U mnie tego zabrakło i kosztowało mnie to masę zdrowia i pieniędzy. Świeżą boreliozę Jest dosyć łatwo wyleczyć. Świeża mam na myśli max do 3 dni po ukąszeniu.
10
2