Kosmiczna suma "za naprawę" która pogorszyła stan mojego roweru.
Rower oddałem w końcówce maja do serwisu, gdy był to rowerowy szał i w serwisie było mnóstwo rowerów i sądzę, że to może być przyczyna "pominięcia" mojego roweru, aby został porządnie wyreparowany. Mój rower został przez to jeszcze bardziej uszkodzony, był oddany do czyszczenia łańcucha, regulacji przerzutek oraz hamulców tarczowych. Przerzutki przednie za pierwszym razem od odebrania z serwisu w ogóle nie reagowały na zmianę biegu, a także bardzo głośno chodziły, zaś tylnie na wyższych biegach przeskakiwały, a pierwszy i drugi bieg w ogóle nie zaskakiwał. Hamulce tarczowe zaś zostały tak mocno dokręcone, że same hamują koło. Postanowiłem w takim razie, że następnego dnia ( odebrałem o godzinie 18 ) wrócę do serwisu z reklamacją. Pracownik serwisu po drobnej regulacji przy mnie, która nic nie przyniosła stwierdził, że przednie przerzutki oraz tylna korba są do wymiany i mogą mi je wymienić, ale tym razem nie wezmą za to robocizny. A więc dlaczego były te części "naprawiane", a nie poinformowano mnie o tym przez telefon w trakcie serwisowania roweru ? Za całą tą "pracę" zapłaciłem 135zł (!). Wniosek jest z tego taki, że nie zawsze można się sugerować dobrymi opiniami w internecie...