misz masz
Oglądałem jak to Artur ratuje gwiazdkę, a dzień później "Happy Feet 2". W tym pierwszym wszystko, jak to się mówi, "trzymało się kupy". Tu "kupa się nie trzyma. Wrzucono wszystko do jednego wora. Bajery wizualne, mydlaną operę, operę, musical. Poziom nieprawdopodobieństwa, nawet jak na bujną wyobraźnię dzieci, przekracza akceptację. A wiecie co najbardziej, to trudne słowo w tym filmie, mnie zadowoliło. Trój wymiarowe bańki wypływające z ekranu na widownię na zakończenie. I tak czuję się zrobiony w "bańkę". Ten film winien mieć ograniczenie do lat, nie wiem 7? Ufff....
2
1