Mieszkam w Gdańsku od półtora roku, próbowałem na wejściówkę w kilku siłowniach. Zły trafiłem do Zony A bo wcale nie jest blisko mojego domu. Zostałem po pierwsze bo Klimat, Śmieszne słowo, ale „domowy”. Życzliwość i sympatia nie tylko właścicieli, z którymi nie sposób się nie zaprzyjaźnić, ale i ludzi miedzy sobą. Nie ma karków ani dresów. Dużo sprzętu i ławeczki i maszyny. Zrobili też teraz salkę Kardio. Po nowym roku wracam do rodzinnego Wrocławia będzie mi żal tego miejsca i tych ludzi..