Kultura w Dniach Kultury
~dr Włodzimierz Zgoda
(18 lat temu)
Wspólnie ze znajomymi z Krakowa postanowiliśmy spędzić sobotni wieczór w teatrze Atelier na spektaklu Moscow 52. Kilka dni wcześniej zadzwoniłem sie do kasy teatru chcąc zarezerwować bilety. Miły głos poinformował mnie, że w zasadzie to biletów nie ma ale będą dodatkowe i należy je odebrać godzinę przed spektaklem. Spędzamy urlop na Kaszubach, więc dość wcześnie w sobotę wyruszyliśmy do Sopotu, bo przecież jeszcze gdzieś trzeba zaparkować. W teatrze przeżyliśmy coś, co długo będziemy wspominać z niesmakiem. Przez chwilę wydawało nam się, że być może to jakaś inscenizacja z Mrożka lub Gombrowicza a my jesteśmy tam nieświadomymi niczego aktorami. Ale po kolei...
Najpierw okazało się, że nie można znaleźć rezerwacji, potem, że jesteśmy za wcześnie, bilety będą za 15 minut, następnie jeszcze doszło 6 minut. Przed olbrzymim ekranem komputera siedziała miła ale bezradna panienka, która po pewnym czasie przestała mówić cokolwiek. Powoli zaczynamy orientować się w sytuacji. Otóż na spektakl obowiązują zaproszenia o czym nigdzie nie informowano a my czekamy, że może ktoś z zaproszonych nie przyjdzie. Tak sobie czekamy do 20.05 (początek spektaklu miał być o 19.30). Oprócz panienki pojawiła się chyba ważniejsza osoba w różowym kostiumie i czegoś tam szukała w niezliczonych kartkach. Ktoś dostaje 2 bilety, przedstawienie się zaczyna, odchodzimy z kwitkiem i jeszcze parę osób podobnie jak my oszukanych i okradzionych z sobotniego wieczoru, który można było spędzić gdzie indziej. Na koniec NIE słyszymy przeprosin, słów ubolewania, jak również w ramach rekompensaty NIE otrzymujemy zaproszenia na inny spektakl. Jednym słowem, pełna kultura w Dniach Kultury.
Ps. Znajomi z Krakowa do końca sądzili, że ja mam te bilety a tylko sobie żartuję.
0
0