Od ciąży, czyli od 6 lat, mam potworne problemy ze skórą głowy. Swędzenie, łuszczenie, sypiąca się skóra ale to nie łupież. Do tego uszy, czoło, okolice nosa. Mieszkam w Londynie i słyszałam różne diagnozy: egzema, trądzik różowaty, nietolerancja laktozy... Przepisywali mi E45 i inne rzeczy, ale nic nie pomaga. Jedynie jak piecze za mocno to smaruję hydrokortyzonem, ale to nie jest rozwiązanie. Co polecacie? Macie sprawdzone sposoby?