Re: Zbędna ściezka rowerowa
...a może rowerzyści wcale tych ścieżek rowerowych nie chcą?
Jeżeli mam co chwilę zwalniać, zatrzymywać się przed przejściem i ruszać ponownie, czekać na światłach, uważać na pieszych, zmieniać stronę ulicy - to sorry, ale taką ścieżkę olewam głęboko i wolę jechać ulicą. Jazda gaz-hamulec na rowerze jest jeszcze bardziej irytująca niż w aucie.
Co do al. Zwycięstwa to może nie jest aż tak źle, ale jeszcze kilka dni temu pewien kierowca narzekał w jednym temacie na rowerzystów nie zwalniających przed przejazdem przez małe uliczki dojeżdżające do głównej na wysokości Klifu. Tak źle i tak nie dobrze... To co mi ścieżka, na której miałbym co chwilę zwalniać i przyśpieszać - uważając, żeby ktoś we mnie nie wyjechał? Ulicą płynniej i bezpieczniej, stresu mniej, pieszych nie nastraszę...
W sezonie turystycznym dochodzi dodatkowo kwestia niedzielnych rowerzystów opanowujących ścieżki. Jeżeli moim celem jest możliwie szybkie dotarcie z punktu A do B, czesto z zawrotną (jak to piesi określają) prędkością, to dużo lepiej czuję się będąc częścią głównego ciągu komunikacyjnego, niż indywidualną jednostką na czyimś terenie. Idealnie by było, gdyby kierowcy trzymali się ograniczenia do 50... ale to już inna kwestia.
Ot moja odpowiedź, jako rowerzysty, który mimo wszystko miastem rzadko jeździ. Bezpieczniej się czuję wśrod przewidywalnych samochodów, niż nieobliczalnych pieszych, dzieci i zwierząt - oraz kierowców zajeżdżających drogę przy korzystaniu z przecinających ścieżkę uliczek.
// Oczywiście nie mówię, że egoistycznie na kierowców nie zwracam uwagi - staram się specjalnie nie blokować drogi, trochę zjeżdżać gdy widzę że ktoś mnie wyprzedza, albo po prostu odupuścić gdy ruch jest zbyt duży. Wszystko jest do zgrania przy odrobinie dobrej woli.
5
14