ja też byłem w neptunie
Ja też byłem w Neptunie na tym filmie, tylko na pewno nie na tym samym pokazie.
Moje wrażeni z obejrzenia tego filmu streściłbym określeniem, że ten film jest jak Francuzki ser pleśniowy. Beż odrobiny wina jest nie do przejścia. Oczywiście jak na Francję przystało mamy tu wyrafinowany, szykowny smak. Ale jak dla mnie to bez lampki wina ani rusz.
Na początku nie zrozumiałem, że chodzi tu o lata 60 ubiegłego wieku, ale był to celowy zabieg, bo w nowoczesny świecie tak historia nie mogła by mieć miejsca. Po to zapewne twórcy filmu umieścili swoich bohaterów w tym czasie, by zapowiedzieć moralną wiosnę ludów.
Wszyscy sie zdradzają i nie mają z tego tytułu żadnych wyrzutów sumienia, oczywiście moze to być zabawne, ale jak wcześniej napisałem bez lapki wina sie nie obejdzie.
Główni bohaterowie to rodzina fabrykantów, ona czyli mąż ma romanse, jakże by inaczej bo z sekretarka, żona pisze wiersze, synek homo, córka chce rozwodu. dalej sie nie rozpisuje, ponieważ sporo w tym filmie niuansów, aj ja nie chciałbym psuć zabawy z obejrzenia tego filmu, jak dla mnie wyłącznie z lampka wina, najlepiej Bułgarskiego, bo Francuzkie jest drogie.
4
13