szok
Byłem z rodziną 1 maja we czwartek u Państwa na obiedzie. Rozumiem to, że bardzo dużo turystów przyjechało do Sopotu, a przez to był straszny ruch w Roosterze- ludzie czatowali na wolne stoliki stojąc w przejściu. Rozumiem też to, że skoro był duży ruch, zamieszanie, to kelnerki podchodziły do gości po 15 minutach po zamówienie. Rozumiem też to, że na jedzenie czekało się 40 minut. Widzieliśmy, że kelnerki (niektóre) uwijały się jak mrówki by wszystkich gości obsłużyć- szacunek. Niestety nas obsługiwała od początku nadąsana kelnerka (taka ciemna, czarne włosy). Ale jakież było nasze zdziwienie, kiedy właśnie w tych godzinach szczytu przyszła do Roostera kelnerki mama/ciocia/znajoma/niania z małym dzieckiem. Jak się później domyśleliśmy, było to dziecko tej kelnerki co nas obsługiwała. Wtedy zapomniała (a raczej olała) wszystkich swoich klientów. Byliśmy w szoku. Już dawno skończyliśmy jeść, siedzieliśmy przy brudnych naczyniach, a nasza kelnerka zajmowała się w najlepsze dzieckiem. Potem jak jej koleżanki zwróciły uwagę, że chcemy rachunek, to z wielką łaską nam go przyniosła (przy brudnych talerzach dalej siedzieliśmy)- ale podała nam go trzymając dziecko na rękach!