Ludzie opamiętajcie się!
Od jakiegoś czasu mieszkam na Pogórzu. Wcześniej mieszkałam na Chylonii i szczerze mówiąc bardzo tęsknię za tamtymi sąsiadami. Czemu to piszę?Zaczęło się od przeprowadzki. Trzeba było zapakować rzeczy do windy i nagle ktoś przychodzi i automatycznie : "Długo to jeszcze potrwa bo się śpieszę?!"(a rusz babo tyłek schodami to ci trochę schudnie, pomyślałam, ładne powitanie, nie ma co) Za chwilę kolejny sąsiad, też bardzo niecierpliwy. Dodam tylko, że było nas czworo więc nie trwało to długo, zwłaszcza, że nie mieliśmy mebli. Po jakimś czasie godz. 21.55 - parapetówka. Muzyka podgłaśniana od czasu do czasu i już wpada sąsiadka, że nie może spać(powinnam chyba informować kiedy mam nocną zmianę, żeby w ciągu dnia też uciszyli remonty i krzyki dzieci)Innym razem.Miła pani w szlafroku krzyczy do pana z Opecu żeby natychmiast zabrał auto spod jej bramy bo ona będzie wyjeżdżać.Cóż, jej auto stało jeszcze przez godzinę na podwórku a ja zdążyłam wrócić z zakupów.Co za jędza. A teraz jest jeszcze lepiej. Jak widzę co chwilę nową informację na klatce typu: proszę informować spółdzielnię gdy w lesie ktoś strzela z wiatrówki to modlę się żeby tym donosicielom w pupy śrutami trafił. Co wy o tym myślicie? Bo ja zastanawiam się czy ludzie nie mają większych problemów???Czemu nie potrafią cieszyć się tym co jest??? Wypitą rano kawą z mężem, wyjściem na spacer z dziećmi. Ludzie wpadnijcie na oddział onkologiczny i zobaczycie co to są problemy!!!Kiedy nie można wyjść na spacer bo musisz leżeć, kiedy budzisz się w obcym szpitalnym łóżku. Brzydzę się donosicielstwem, ludzie opamiętajcie się. Znajdźcie sobie jakieś zajęcie choćby wolontariat i tam wyczerpujcie swą energię. Ech, musiałam to z siebie wyrzucić. Teraz mi lżej a życie toczy się dalej.