Zrobiłeś błąd który może wynikać z tego, że jesteś obcokrajowcem i po polsku napisałeś dzięki translate.google.
Ale moźe nie, a twój podpis to tylko taka poza. Więc odpowiem jak rowerzysta rowerzyście, raczej niż jak bickering biker.
Przez kilka lat masa była organizowana w Gdyni, ze wszystkimi legalnymi szykanami i obstawą (czasem
jednocześnie policja i straż miejska). W pierwszych miesiącach bywała nawet dość liczna, po kilkudziesięciu
ludzi. Potem padła ofiarą instytualizacji, bo organizowało ją legalne i isniejące do teraz Stowarzyszenie
Rowerowa Gdynia, a samą masą zwykle kierował (świetnie) Łukasz Bosowski.
Potem kilka lat dogorywała, zjawiało się nas trzech-czterech. Policja odmawiała obstawy, gdy nas było
poniżej 15 rowerów (przez artykuł 32. PoRD) a przez to jazda musiała być zgodnie z PoRD a nie
Prawem Zgromadzeń (tj. nie jezdnią, cuś blokując, bo się kierowce wkulwią). Ludzie SRG obrośl w
tłuszcz, niektórzy zostali urzednikami miejskimi, inni zajęli się karierami, albo swoimi osobistymi
sprawami, w końcu SRG oficjalnie zakończyła organizowania mas, co jest zrozumiałe, skoro to ich
ludzie są teraz z Urzędu Miasta, a to od nich masa zwykle czegoś chce.
Sprawa zdechła, a moim zdaniem warto by ją reanimować, koniecznie z nową krwią.
Do mike: weź i zrób. Wielu cię poprze i pomoźe, np. ja. Proponuję tylko nie upierać się na standardowy
tradycyjny termin ostatni piątkowy wieczór miesiąca, bo w innych miastach masa jest właśnie wtedy
i lokalni zeloci jeżdżą u siebie. Tymczasem np. w Niemczech masy krytyczne są sprytnie ustawione w
różnych terminach w różnych miastach i trochę ludzi kolęduje, trochę by zwiedzać, trochę by wesprzeć
lokalne ruchy rowerowe, a trochę, bo to świry ;-) A to zwiększa liczebność mas i dodaje kolorytu
tradycyjnym pomasowym spotkaniom przy napojach chłodzących.
Jeśli nie jesteś pewny czy jesteś w stanie to robić co miesiąc przez np. pół roku, nim ktoś inny
to przejmie, to zrób to choć jeden raz, bez rejestracji, żądania obstawy, niech uczestnicy zaryzykują.
Ale organizować trzeba.
Konieczne są np. ulotki, które rowerzyści wciskali by innym rowerzystom, albo plakaty, liczenie na
to że strona fejsbuka albo zwykła strona www wszystko załatwi jest naiwnością, Rowerzyści często
nie mają ochoty na gmeranie w internecie. Są tacy co to robią, ale jest też dużo takich, co nie
zawracają sobie tym głowy, a wszyscy się nadają.
Na początek przemyśl, kiedy było by najlepiej to robić, tak, by akcja się powtarzała co miesiąc,
choć nie musi być zawsze w ten sam dzień, jeśli ufasz w informowanie ludzi na bieżąco.
Zbierz kilku kumpli i przewietrz ten pomysł. Zbierz kilkanaście maili, telefonów znanych ci
rowerzystów i roześlij choćby anonimowo SMS informację o pierwszej Twojej masie.
Jak ci się nie spodoba, nie powtórzysz.
Oficjalna organizacja to mniejsza szansa na mandat i inne represje, ale nigdy nie ma gwarancji
bezkarności. Bosowski np. był raz ciągany po sądach, gdy policjant nakazał kiedyś, by
kilkusetosobowa masa szła pieszo, a nie jechała, po Promenadzie Marysieńki, która była wtedy
ciągiem pieszorowerowym w obrębie jakiejś międzynarodowej trasy rowerowej. Kilku
niedoinformowanych rowerzystów w tłumie jednak wsiadlo wtedy na rowery, stąd sąd.
Ale jeśli anonimowo zrobisz masę, nie ujawnisz, że to ty, powinieneś być bezpieczny, ale nie
pociągniesz za sobą tłumu. Rozważ to. Zrób to autorsko, po swojemu.
1
0