Jestem wlascicelka 7 tygodniowego maltańczyka..maluch bardzo ciezko zachorował..historia choroby jest bardzo dluga i skomplikowana wiec nie bede jej opisywac. powiem tylko ze maly mial straszne problemy z oddychaniem po spozyciu pokarmu stalego (choroba wymagala operacji, byla to jedyna dla niego szansa, w przeciwnym wypadku maly udusił by sie predzej lub pozniej). Lecznice i kliniki ktore objezdzilam i obdzwonilam nie pomogly mi w zadnen sposob jak tylko taki aby uspic szczeniaka, ze wzgledu na znikome szanse na powodzenie operacji. Nie potrafilam sie z tym pogodzic. Mimo szukania pomocy w roznych placowkach, czego wcale nie ukrywalam, bylam w stalym kontakcie tel.z p.Adamem, ktory jako jedyny sluzyl mi pomoca i pomagal mi za kazdym razem kiedy maly mial atak( nie zmienialo to faktu koniecznosci operacji).Oddalam calkowicie szczeniaka w jego rece..i byla to najlepsza decyzja. Przeogromna wiedza teoretyczna, chec niesienia pomocy z powolania a nie dla pieniedzy sprawily, iz maly przeszedl ciezka operacje z powodzeniem z rak p.Adama i jego lekarzy:)Dzis czeka nas pewnie dlugi okres rekonwalescencji, ale najgorsze juz za nami. Maluch mimo niklych szans zyje dzieki p.Adamowi :)