Małe "bum" .... ale bez zniszczeń :)
Wczoraj umówiłem się ze znajomymi w Sopocie i około południa wyruszyłem na miejsce spotkania. Jechałem sobie ścieżką rowerową wzdłuż Al. Niepodległości. W pewnym momencie pojawił się jakiś bikers. Usiadłem mu na kółko i tak się powoli toczyłem za nim. Koles, mnie widział bo co jakiś czas się oglądał i zjeżdżał mi :) Jestem czasami dość leniwy więc nei miałem najmniejszej ochoty go wyprzedzać. Tak się toczyliśmy z górki, aż na wysokości toru motocrosowego pojawił się inny biker ale prowadzący rower. "mój" ciągnący trochę zwolnił, popatrzył ale się nie zatrzymał, więc uznałem że mogę sobie w dalszym ciągu trzymać dłonie na rogach. W pewnym momencie jednak koleś się rozmyślił i postanowił zapytać co się stało. No i zaczęło się. Zobaczyłem tylko jak tylne koło poprzedzającego mnie roweru zbliża się do mnie coraz szybciej. W tym momencie neurony zinterpretowały ten fakt jako: ON HAMUJE!! Po czym mózg wysłał impuls do mięśni rąk, żeby zacisnęły palce na klamkach. Niestety. Impuls był zbyt mocny i paluszki zacisnęły się trochę za mocno. W efekcie czego pierwszy raz w życiu zrobiłem prawdziwą "świecę" na przednim kole i po stwierdzeniu "o matko, ale wysoko !" , dzięki panu Newtonowi zacząłem podróż w kierunku Matki ziemii. Instynkt samozachowawczy podpowiadał żeby nie lądować na twarzy, bo w poniedziałek trzeba iść do pracy, więc łagodnie "położyłem" się na łopatce. Niestety zabrakło odruchu wypięcia buta z SPD-a, ale to już był "pikuś" :) Ostatecznie leżałem na środku chodnika jak nielot kiwi, z nogami na pedałach. Kolesie popatrzyli i chyba byli bardziej wystraszenie ode mnie. Tym bardziej że w trakcie mimowolnego wykonywania figury akrobatycznej zwanej "świecą" z moich ust wydobyło się słumione " o jezu ....".
Nie wiem tylko dlaczego koleś który jechał przede mną, zaczął mnie przepraszać :) Jeśli będzie to czytał to : nie ma za co. nic się nie stało :)
Przy okazji pozdrawiam obydwóch bikerów którzy byli świadkami początków mojej kariery (ten co miał kapcia prowadził jakiegoś czerwonego fulla czterozawiasowego) he he
pozdro
Kornik
Nie wiem tylko dlaczego koleś który jechał przede mną, zaczął mnie przepraszać :) Jeśli będzie to czytał to : nie ma za co. nic się nie stało :)
Przy okazji pozdrawiam obydwóch bikerów którzy byli świadkami początków mojej kariery (ten co miał kapcia prowadził jakiegoś czerwonego fulla czterozawiasowego) he he
pozdro
Kornik