Re: Mamusie wrześniowo-październikowe 2015 część 2
To i mnie dopiszcie, miałam małą przerwę, bo byłam na tym urlopie nartowym w Austrii, ale oczywiście nie jeździłam na nartach. Pobyt cudny, słoneczko, góry... Ale w drodze powrotnej się działo, dlatego bardzo Cię rozumiem senderka.
Termin mam na 18.10, rodzić zamierzam w Wejherowie, a jestem z Gdyni.
To moja 5 ciąża, jedną dziewczynkę mam - prawie 3 latka.
Lenka - mam tak samo. Wymiotuje po 5 razy na dobę, mam mdłości non stop, żołądek wywrócony do góry nogami, schudłam 1,5 kg.
Senderka - nie martw się, musi być dobrze. Moja bratowa też miała krwiaka, ale się wchłonął :) często tak właśnie jest!
Dziewczyny, powrót mieliśmy autem a Austrii, zatrzymaliśmy się na południu polski i pradziadka, żeby prawnuczkę zobaczył, weszłam do łazienki i katastrofa, brunatna plama 5x5 cm. Myślałam, że to już po wszystkim. Pojechaliśmy tam do szpitala, na szczęście usg pokazało, że bije serduszko i kosmówka się nie oddziela, ale zagrożenie ciąży jest i mam leżeć. Wypisałam się tam ze szpitala na własne ryzyko, bo przecież dziecko i rodzice u pradziadka czekają, a do Gdyni jeszcze całą Polskę trzeba przejechać. Rodzice z małą pojechali do Wejherowa, a my z mężem zakupiliśmy miejsca sypialniane w pociągu i dojechaliśmy. Masakra. Mówię Wam. Teraz od 3 dni leżę. d*phaston 2x na dobę i luteinę 3x na dobę biorę. Byłam u mojego gin. Wczoraj potwierdił, że wszystko ok.
Wydaje mi się, że to wszystko od jazdy długiej autem, trzęsło, cały czas w zgięciu i siedziałam z siatką między nogami, bo wymiotowałam bon stop. Podróż jeden koszmar.
Dziewczyny, trzeba myśleć pozytywnie, bo co nam pozostaje. Nadzieja zawsze umiera ostatnia! Także nigdzie się już nie wybieram...
0
0