Któryś raz już przekonuje się, że należąc do tej przychodni lepiej nie chorować. Nie dość,że dodzwonienie się tam graniczy z cudem bo albo nie odierają telefonu albo linia jest zajęta, to kiedy się chory człowiek w końcu dodzwoni informują go , że najbliższy możliwy termin wizyty jest za tydzień ! Przecież to jest jakaś maskra !
Wysyłają na dyżur do przychodni dyżurnej pracującej po godz. 19, a chory ma się do tego czasu wykończyć. Skąd odsyłają do rodzinnej przychodni po zwolnienie, czy to nie paranoja ?