Męska walka z kobiecym Hashimoto...

Temat dostępny też na forum: Zdrowie
Hashimoto...dla niewtajemniczonych,to nie nazwa afrodyzjaka,ani nowa marką sportowego ścigacza. Jest to choroba tarczycy,dość specyficzna, niepoznana do końca,niszcząca tarczycę,dość utrudniająca zajść kobietom w ciążę...oraz jest przyczyną wahań nastroju. To ostatnie... dzisiaj zmusiło mnie,mimo iż jestem facetem i z reguły trzymam w sobie wszelkie bolączki tego świata...do wyrzucenia z siebie paru słów, myśli. Siedząc przed komputerem w ostatnich minutach pracy, zastanawiam się, jak inni faceci radzą sobie,wytrzymują w chwilach kiedy ich dziewczyna, partnerka, narzeczona,czy żona przeżywa kryzys...tak zgadza się,nie przechodzi,a przeżywa.Sama źle się czuje ze swoimi humorami ,lecz niestety muszę być i trochę egoistą w tym wątku...ja również źle się z tym czuję... Po 5 latach znajomości, dwóch latach małżeństwa,z każdym takim kolejnym "atakiem" jest mi coraz gorzej wytrzymać...jestem właśnie pół godziny po kolejnym apogeum... przykrych słowach, wyzwiskach itp. Co robić,kiedy się kocha i wie,że za jakiś czas będzie lepiej,będą słowa skruchy i przeprosin...chciałbym zapytać się,jak inni sobie z tym radzą. Z góry dziękuje za niepoważne wpisy i wygłupy. Moją wypowiedź proszę traktować nie jako zmiękczenie męskiej tkanki psychicznej,lecz jako odważne wystąpienie i wysunięcie zapytania w odnośnie choroby,która coraz liczniej atakuje nasze piękne kobiety.
popieram tę opinię 14 nie zgadzam się z tą opinią 2

Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...

może tak powinno byc , ze nie wszyscy mogą mieć potomstwo . za dużo wcześniaków , niedorobionych , ułomnych , z ADHD - wszelkich którzy dzięki współczesnej medycynie jakoś przeżyli .
współczuje ci ale jesteś facetem ,albo znos to w imię ..... , albo powiedz jej żeby sie uspokoiła ,opanowała bo to jest trudne do zniesienia , z dzisiejszej mojej pozycji gdybym poznał taka kobietę dałbym jej do reki kanapki ,a potem kopnol w tylna cześć ciała , kanapki żeby nie zdechła z głodu jak będzie okrążać księżyc .
dziś nie znosl bym kobiety która nie panuje nad sobą i nie myśli o mnie ,wyżywa sie na mnie - ja mam panować nad sobą uważać co robię i mowie wiec to samo powinno działać w druga stronę .
popieram tę opinię 11 nie zgadzam się z tą opinią 13

Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...

Mam w rodzinie Hashimoto, mam 2 koleżanki z tą chorobą, ale żadna nie ma takich ataków...owszem wahania nastrojów - ale to nie jest równoznaczne z wyżywaniem się na kimś

Dlatego nie możesz - nie powinieneś usprawiedliwiać ataków Twojej żony na Ciebie tą przypadłością.
Sama jestem wybuchowa z natury - bez żadnej choroby, ale jak się wkurzę to może i porzucam k*rwami w eter, ale nie zwyzywam najbliższych mi osób, sorry, ale to można kontrolować....

to tak jakby alkoholik tłumaczył, że pije bo jest chory
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 5

Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...

Jeżeli kogoś nie zna taka osoba to się powstrzymuje
Umnie się zaczęła jazda po ślubie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0


Tak....hasimoto to ostra jazda,......
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...

Kazdy ma prawo do dbania o swoj komfort psychiczny, wiec nie miej wyrzutow, ze Cie takie zachowanie boli. Czy jestes pewien, ze zona jest wlasciwie leczona? Ta chorobe udaje sie opanowac i tak ustawic leki, zeby takie ostre stany zlagodzic; warto o to walczyc. Cierpliwosci zycze.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...

@Mario - ja choruję od lat, jestem po operacji, mam ustawione hormony, które przyjmuję codziennie. Owszem tarczyca wpływa na wiele naszych zachowań. Przede wszystkim apatyczność, senność, huśtawki nastrojów. Miałam i mam nadal (chyba jednak już nie od tarczycy), ale nigdy nikogo nie wyzywałam z tego powodu. Wybuchowa jestem, potrafię dosadnie powiedzieć, jak mi się coś nie podoba, ale nie używam przy tym wyzwisk i to raczej cecha mojego paskudnego charakteru i nie tłumaczę tego chorobą.
A jeżeli chodzi o hashimoto, to przede wszystkim dobry endokrynolog. Ciężko na takiego trafić, samej udało mi się dopiero za trzecim razem. Także powodzenia :-)
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...

Jestem Kobietą i nie wiem jak Mężczyzni radzą sobie z sytuacją, którą opisujesz.
Prawda jest taka, że temat tej choroby ostatnio dość często przewija się. Oglądając z Dziećmi ABC, przy śniadaniu, wpadłam w szał słysząc po raz enty "Hashimoto" (część bloku reklamowego).
Widziałam Twój wpis wcześniej ale omijałam. To nie są wibracje, które służą mojemu polu.
Mam postawę zdrowej kobyły i kiedy dorastałam, w czasie badań szkolnych próbowano wcisnąć mi chorbę tarczycy.

Piszę ponieważ jestem pod silnym wrażeniem ograniczeń, które sobie narzucasz. Ograniczeń, które byc może są iluzją (???)
Ważne byś chłodnym okiem z pełnym (jak to napisałeś) "egoizmem" przyjżał się uważnie czy choroba, która trawi Wasz wspólny organizm to Hashimoto... czy może jest w tym coś więcej (???)
Pięć lat to sporo lub mało dla związku... Małżeństwo to INNA bajka więc patrzymy na dwa lata z Waszego życia. Stereotypy (a ulegasz im sądząc po tym jak "tłumaczysz się" z własnej potrzeby przemówienia do nas na forum) kalkulują i tłumaczą, że jestescie tuż za rogiem czasu zmian (7 lat razem). Nie piszesz czy choroba staje Wam na drodze do Rodzicielstwa (???) a to dodatkowy aspekt.
Twój "egoizm" i silna potrzeba są na miejscu i wołają o bycie wysłuchanymi. Słusznie napisałeś, że to odważne zajecie stanowiska w sprawie.
Porzuć jakiekolwiek poczucie winy i w żadnym razie nie pozwól by słowa raniły Twoje poczucie wartosci i szacunku do siebie samego.
Choroba nie jest usprawiedliwieniem a Waszego wspólnego wózka sam nie pociagniesz i mam nadzieję, że nie próbujesz.
Patrz na zone i rozmawiaj z nia (oj bardzo duzo, szczerze i powaznie) jak na zdrowa kobiete i jak ze zdrowa kobieta.
Chcesz dzialania i zmian na lepsze wiec czas na wspolne decyzje.
Okazuj szacunek zonie przez wiare, ze wspolnie mozecie zwalczyc skutki atakow. Rozmawiaj z nia o tym i smialo OCZEKUJ z jej strony zaanagazowania. Motywuj ja do zmian i walki z choroba, do zmiany nastawienia ku zdrowiu i poprawie.
To wszystko jest bardzo proste i jednoczesnie bardzo trudne. Wymaga szczerosci wobec siebie samego, wobec maloznka, wobec otoczenia.
Uswiadomcie sobie, ze nie jestescie "jasnowidzami" (inny poziom związku) i nie wiecie co dzieje sie w glowie drugiej osoby.
Jasne, proste, szczery komunikaty. Slowa to tylko i az slowa. To nie bajka, ze maja magiczna moc i obciazone odpowiednia energia materializuja nasze mysli.

Piszę to wszystko jako kobieta "narowista", niecierpliwo - cierpliwa, majaca wlasna wizje "powinnosci" i zaleznosci.
Postepuj w zgodzie ze soba. Nie jestesmy tutaj by czynic z siebie meczennikow ale by zmieniac rzeczywistosc na lepsza dla siebie i innych. Kochajac, pragniesz dla innych wszystkiego co najlepsze. Traktujesz jak siebie samego. Wiec jak traktujesz siebie? Moze czas cos zmienic i otworzyc buzie, podjac dzialanie (???)

Powodzenia i pozdrawiam

ps

sorry bardzo za słowotok
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...

nie atakuje tylko kobiety -
my jestesmy niestety" wrazliwsze "hormonalnie ale coraz wiecej mezczyzn i mnostwo dzieci ma niedoczynnosc-głównie,dzieci -roznie

i niestety tarczyca to drugie serce--wiec problem psychiczny
jak nerwowosc czy w druga strone depresja apatia
to nie jedyny i nie najpowazniejszy problem

wielu ludzi nie wie ,z ema zaburzenia bo zleca sie zazwyczaj tsh a to za mało zeby miec cały obraz pracy tarczycy,
wiel;e osób ma guzki i tez o tym nie wie dopoki symptomy nie sa juz tak dokuczliwe,iz niemozliwym sie staje tylko zwykle ciagle zmeczenie albo pobudzenie i chudniecie

idzdzie obydwoje do dobrego lekarza--naprawde dobrego
a z problemem psychologicznym--
ja poradziłabym diete "wyciszajaca"to tez dobrze skonsultowac z endoktynologiem
poza tym-----sztuczki typu----dajesz jej sygnał,ze zaczyna sie nakrecac
wczesniej musicie ze soba porozmawiac--jaki sygnal
i albo ty wychodzisz albo ona
albo obydwoej na spacer----kazda nerwowke wycisza przestrzen i spowoilnienie oddychania

goglajcie obydwoje bo to nie ma byc tak ,ze ona ma to gdzies a ty masz sie dososowac!!!
chory nie moze terroryzowac otoczenie ,rozumiemyu z,e nawet nie "czuje" kiedy sie rozkreca i kiedy przestaje to byc zwykla klotnia z jakims realnym powodem

polecam tez jakas metode relaksacji---
mnie idealnie wyciszały cwiczenia tai-chi{prowadzone jako cwiczenia nie element sztuki walki)
oraz joge polecam---ona swietnie reguluje
no i
ale bez przesady ----to nie sa ludzie chorzy psychicznie i władze nad soba i wola maja

sama mam guzki i niedoczynnosc wiec wiem

a córka nadczynnosc--i...no jest w dwie rozne strony----ona chuda i nerwus a ja i newrus i depresja na zmiane i mnostwo innych ,gorszych ...w skutkach dla organizmu

-----w necie jest pełno wiadomosci nt potraw i jedzenia "wyciszjacego"wrecz działajacego na neuroprzekazniki i hormony
wit z gr.B....troche czasu trzeba nad tym posiedziec--wypisac--'
liste powiesic w kuchni
jak rowniez unikac tego co nie sprzyja--tez powiesic

przede wszystkim ona powinna sie za to zabrac---ubezwłasnowolniona nie jest?!-prawda

nic nie zwalnia chorego od pracy nad soba
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...

Mam Hashimoto..i niestety ale co 2 miesiace robie sobie wyniki TSH,ft4 i ft3 choc sama juz na tyle znam swoj organizm,ze wiem kiedy powinnam zwiekszyc dawke leku..

o ciaze staralam sie prawie poltorej roku a wszystko przez hormony..TSH skakalo jak szalone..raz 13..raz 0..do tego prolaktyna za wysoka i za niski progesteron..ale udalo sie..dzisiaj moje blizniaki maja prawie 21 miesiecy..
a ja w ciazy mialam brac znacznie wieksza dawke leku po ciazy zmniejszyc..niestety moj organizm uodpornil sie na eutyhrox..bralam 200 eutyhroxu a nadal mi TSH roslo,mialam ataki zlosci, spac mi sie chcialo a moja skora byla sucha..szorstka mimo nawilzania..lekarz zdecydowal dac mi letrox..150..i jest ok...

owszem latwo mnie wyprowadzic z rownowagi ale nie pozwalam otoczeniu na akcje-wyzwiska itd.

moze powinienes pojsc z zona do endo i porobic i czesto robic wyniki by wiedziec,czy dawka leku ktora bierze jest odpowiednia..

a zdrugiej str..nie mozecie kazdego wybuchu zlosci,awantury itd traktowac jak objaw choroby Hashimoto..

powodzenia:-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...

No to fajną wymówką ciebie babka karmi Mario.
Jak wyląduje w wyrku z innym facetem to też będzie się wahaniem hormonów tłumaczyć? Pewnie tak.
Wahanie hormonów ma wpływ na nasze dobre lub złe samopoczucie. Ale człowiek to nie zwierzę, ma swoje hamulce.
Wahania hormonów, niepowodzenia czy złe samopoczucie absolutnie nie zwalnia z zachowania pewnych norm.
Jak mnie boli ząb to oczywiście nie tryskam humorem ale jadem też nie ( staram się). To że mnie coś boli albo mam rozstrój to nie oznacza że mogę robić co mi się podoba np. zwyzywać szefa albo zdemolować mieszkanie. Takie zachowania jak przedstawiłeś wykraczają poza normy i nie powinieneś ich lekceważyć. Twoja partnerka o ile Cię szanuje zrozumie to. Ale moim zdaniem gdyby szanowała to by sobie nie pozwalała na takie jazdy.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 1

Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...

Masz rację Kocio.Mario przemyśl jej słowa,ludzie nie takie choroby muszą znosić i nie robią z tego powodu w domu piekła.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1

Kocio masz rację , popieram wypowiedz
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Boryka się z Hashimoto od lat i daję radę, nie jest to koniec świata ;) aczkolwiek ważna jest odpowiednia dieta przy tej chorobie i nie można sobie tego zaniedbać. Specjalnie zgłosiłam się do dietetyka klinicznego Pani Beaty Ślebzak-Cebuli, żeby mieć pewność, że to co będę jadła nie zagrozi bardziej mojemu stanu zdrowia. Co prawda konsultację z Panią Beatą mam tylko online bo nie mieszkam w tym mieście co ona, ale to wystarczyło, żeby przygotować mi indywidualną dietę, do której się stosuję i przyznam, że czuję sie o wiele lepiej niż na początku choroby - włącznie z moim samopoczuciem :).
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 5

Bardzo fajna strona o Hashimoto w polskim internecie - https://ogarnijhashimoto.pl Ja korzystam z niej od lat i sporo wiedzy tam znalazłem na temat nadczynności tarczycy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...

To przykre. Mojej siostrze udalo sie wyjsc z hashimoto. Odpowiednia dieta zasadowa, duzo zielonego, plus wspomaga sie witaminami z natury- Sa takie tabletki ktore sprzedaje sie w marketingu sieciowym.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Powiem tak: Moja zona tez ma hashimoto, i tez jest ciezko, czasami bardzo ciezko. Czasami juz nie daje rady. Z moich obserwacji wynikalo by ze przy tej chorobie to trzeba leczyc bardziej ducha niz cialo. Bo jak inaczej mozna to wytlumaczyc, ze gdy wyzywa sie na mnie, ublizajac mi swiadomie, a w chili gdy zadzwoni mamusia - jak gdyby nigdy nic, glosik sie zmienia, i wszystko jest w porzadku. Dzieci mi tylko szkoda, bo musza patrzyc na to wszystko. Puki co to znosze to, ale nie wiem jak dlugo podolam. Takze moim zdaniem, towyglada bardziej na opetanie jakiegos zlego ducha niz chorobe.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Re: Męska walka z kobiecym Hashimoto...

Niestety mój były mąż, nigdy nie zrozumiałam moich schorzeń autoimmunologicznych.
Hashimoto nie tylko odbiera radość z codzienności ale tez zdrowie. Mimo tego ze mam Hashimoto urodziłam dwoje cudownych dzieci. W moim przypadku dla mnie to CUD. Do tego mam parkę syna i córkę. Leczenie przebiega bardzo trudno, na lekarza w tym kierunku z taka specjalizacja to szukanie igły w stogu siana. Ale chce pomoc bo mi mimo wielu przeciwności udało się spełnić marzenia.
Przy tym schorzeniu trzeba wykluczyć jedzenie przetworzone zmienić nawyki żywieniowe one są podstawa by wyciszyć organizm z autoagresji. Tyle ze to nie koniec, odpowiednia dieta i sposób życia oraz wsparcie w drugim człowieku jest bardzo ważne. Ja odnalazłam w Bogu bo nikt nie rozumiał moich cierpień. Ja wiem, ze w nim odnalazłam jedyne wsparcie w moich trudnych chwilach. Nie poddawaj się ale pomóż swojej żonie. Jeśli chcesz o tym porozmawiać, albo bym mogła pomoc twojej żonie daj znać na email wunjo75@wp.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

Feromony na pierwszej randce (44 odpowiedzi)

Poznałem jakiś czas temu sympatyczną dziewczyne, na której bardzo mi zalezy oraz umówiliśmy się...

ceramika - gdzie? (5 odpowiedzi)

ostatnio zapałałam żądzą oddania się sztuce (to bezpieczniejsze i rozsądniejsze niż oddanie się...

Antykoncepcja po... (37 odpowiedzi)

...Dość przykra sprawa :(((( Jest "lek", który można przyjąć 72h po tej nieszczęsnej wpadce. Czy...