Re: Młode mężatki łączmy się ! Na każdy temat :)
Cześć dziewczyny. Coś nie mam ostatnio chwili by z Wami popisać. W dzień w pracy, a później obiadek, chwila odpoczynku, jakieś swoje sprawy i rower (od kilku dni jeżdżę codziennie, właśnie przed chwilą wróciłam, trzeba zrzucić parę kilo).
Tak czytam sobie Wasze posty i muszę powiedzieć, że śmiać mi się chciało, jak czytałam o grach komputerowych Waszych kochanych. Spojrzałam na swojego - siedzi przy kompie i gra i kątem oka ogląda film :)
Pytacie czy płaczecie przez mężów. Mi się to niestety ostatnio kilka razy zdarzyło. Nie będę się wdawać w szczegóły dlaczego, ale często mam wrażenie, że to ja jestem prowokatorką naszych ostatnich kłótni. Nawet jeżeli wiem, że tym razem to on zawinił, ja i tak biorę wszystko na siebie. Najbardziej wkurza mnie i przykro mi jest jak wieczorem, w złych humorach, leżymy w łóżku odwróceni plecami. Jak leże i zastanawiam się co powiedzieć, jak próbuję wyciągnąć rękę, przeprosić, porozmawiać, dowiedzieć się dlaczego a nie otrzymuję odpowiedzi, albo słyszę "chcę spać" - tak na odczepnego. Zawsze po kłótni i cichych dniach to ja wyciągam rękę i próbuję nas pogodzić. Ostatnio zastanawiałam się dlaczego ja pierwsza? Stwierdziłam, że poczekam by zobaczyć, kiedy on zrobi krok. I wiecie, doszłam do wniosku, że jestem cholernie niecierpliwa. Nie poczekałam, to ja się pierwsza odezwałam. Kiedyś jakiś ksiądz mi powiedział (może to było na naukach przed ślubem, nie pamiętam), że małżeństwo to jeden wielki kompromis. Coś w tym jest...
Nie zanudzam już Was :)
Jutro mam zamiar kupić rolki i nauczyć się na nich jeździć, a przy okazji namówię męża na choćby rower, bo siedzi tylko w domu. Oczywiście wszystko to po pracy...
0
0