Opinie zachęciły mnie, żeby spędzić w "Kresowej" wieczór, niestety nie należał on do tych, które chcielibyśmy zachować w pamięci. Klimat lokalu- nam nie odpowiadał. To kwestia gustu oraz konwencji samego lokalu, ale (zbyt głośna moim zdaniem) muzyka z przedwojennych filmów po prostu przeszkadza. Wystrój lokalu - bez rewelacji. Ale o gustach... Przysiadła się do nas właścicielka i niestety to było bardzo nieprzyjemne. Nie mam nic do p. Tatiany, ale kiedy zastanawiam się nad menu nie mam ochoty żeby ktoś mi patrzył na ręce i na bieżąco recenzował potencjalne wybory. Także kategoryczne określanie co komu będzie smakowało (została przekroczona delikatna granica życzliwej sugestii) jest dla mnie niedopuszczalne. A okazywanie miną swojego zniesmaczenia faktem, że gość zamówił colę zamiast kompotu ze śliwek to po prostu nietakt. Jeśli ktoś lubi takie wejście w swoją strefę komfortu i mu nie przeszkadza - jego rzecz. My byliśmy lekko zażenowali. Jedzenie smaczne, ale porcje niezbyt obfite. Moja wołowina miała za niską temperaturę - w połowie jedzenia była już chłodna. Podsumowując: może taki jest pomysł na tą restaurację, ale czuliśmy się bardzo niekomfortowo i na pewno tam nie wrócimy.