Chodzę do kościoła na msze o godz. 11.00 lub o godz. 18.00? Zauważyłam, że przychodzi na nie bardzo dużo ludzi. Myślę, że fajnie, że jest taki wybór i taka możliwość. Poza tym oprawa muzyczna jest dla mnie niezwykła. A Wy co o tym myślicie?

A ja właśnie omijam te Msze z daleka, ponieważ poziom wykonywanej oprawy muzycznej( halas!!! Piosenki w tanecznych rytmach- pani prowadzaca w mini, perkusja, można by tu długo wymieniać) nie pomaga mi w duchowym, głębokim przeżyciu Mszy Świętej, poza tym słyszałam, że ksiądz na 11 często przybiera rolę showmena żeby nie powiedzieć Klowna.. To nie dla mnie. Na szczęście na innych Mszach jest szansa aby w spokoju i z powaga się modlić

Absolutnie się z tym nie zgadzam. Popieram parafiana. Udział w tych Mszach św. jest dla mnie wielkim duchowym przeżyciem. Oprawa muzyczna na wysokim poziomie (z wykształcenia jestem muzykiem) i dobre kazanie mocno zbliżają mnie do Boga. Nie zawsze, co tydzień chodzę do kościoła, ale uważam, że takie Msze św. zbliżają do Boga i inne parafie powinny brać wzór. Wielkie brawa dla zespołu muzycznego i księży na tej parafii.

Joasiu,naloz burke ,ubierz portki simbada i do ostatnich swych dni badz w klasztorze na odludziu ...tam bedziesz mogla laczyc,spelniac modlic sie z kim chcesz i jak dlugo chcesz...

Ja sadze ze pani spiewajaca ma super nogi...
Po za tym dzieciaki maja radoche...

Mszę o godzinie 11, są mszami dla dzieci.
Dzieci chętniej przyjdą na mszę gdzie jest śpiew i kazanie które zrozumie niż jak by mieli siedzieć w ciszy i słuchać pól godziny kazania na sztywno z którego nawet połowy by nie zrozumieli.
JESTEM BARDZO ZADOWOLONA Z PROWADZONYCH MSZY W BOBOLI

Z tego co wiem, śpiew jest na każdej Mszy. Myślę, że dzieci na prawdę rozumieją więcej niż nam się wydaje . My jako dzieci chodziliśmy na Msze z rodzicami, śpiewaliśmy zwyczajne pieśni, słuchaliśmy zwykłych kazań i jakoś nie mamy traumy, prawda? Poza tym nie pamiętam, kiedy jakieś kazanie trwało aż pól godziny i żeby ktoś wymagał aby dzieci siedziały ba sztywno.

Tak tak kiedyś to było lepiej... wszyscy byli zaje.... To ja pytam: Gdzie są teraz te dzieci? Gdzie są Ci ludzie, którzy 20-30 lat temu tak grzecznie siedzieli w kościółku? Dzisiejszych 40 latków nie ma w kościele (oczywiście, nie mówię o wszystkich)... Więc niech mi nikt takich farmazonów nie opowiada. Chodzi o to, by być cicho i grzecznie w kościele czy o to, żeby wzbudzać i pogłębiać swoją wiarę (zaczynając od dziecka)