Re: Muszę z kimś pogadać...
Antyspołeczny
(12 lat temu)
"jak nie usłyszałam tego co chciałam usłyszeć"
Samo gadanie o problemach ma działanie terapeutyczne. Ludzie zazwyczaj mają problemy ze skupieniem i nie potrafią prowadzić długiego i wielowątkowego dialogu wewnętrznego. Większość raczej nie myśli. Używają umysłu do wspominania, fantazjowania (o byciu kimś lepszym), planowania, etc. Rzadko jednak do prowadzenia wielowątkowych analiz swoich problemów i to z różnych punktów widzenia. Skupiają się na chłonięciu uczucia jakie wywołał problem, a nie na jego rozwiązaniu. W gadaniu o problemach często nie chodzi o sam kontakt z drugim człowiekiem i dobra radę, ale o wyartykułowanie swoich myśli. Często mówiąc, lub opisując sprawę, człowiek sam dostrzega gdzie leży problem i jak go rozwiązać.
W kontakcie z drugim człowiekiem też nie chodzi o otrzymanie rady, ale o pogłębienie analizy, by dostrzec temat z szerszej perspektywy i zobaczyć wątki które się pominęło.
Także samo "wyrzucenie tego z siebie" zazwyczaj łagodzi emocje jakie powoduje nasz problem.
I jeszcze jedna rzecz, odnośnie tego zdania które zacytowałem.
Wczoraj, w innym temacie, mówiliśmy o De Mello. On to w książce "Przebudzenie" opowiedział historię jak będąc na szkoleniu dla terapeutów puszczał nagranie z jednej z sesji, i prowadzący oskarżył go o atakowanie "pacjentki" pytaniami, podczas gdy metoda terapeutyczna której używał zabraniała zadawania pytań. On się oburzył bo był przekonany że nie zadawał żadnych pytań. Słyszał swoje słowa trzy razy, gdy je wypowiadał, gdy przygotowywał nagranie przed spotkaniem i w czasie szkolenia - nie słyszał sam siebie! Potem puszczono mu to nagranie ponownie i dopiero wtedy to usłyszał.
Jeśli ktoś miał okazję pokłócić się z kimś poprzez tekst, najlepiej komunikator, to niech sobie przeczyta coś takiego po tygodniu, miesiącu lub roku.
Emocje i fakty - trzeba je oddzielać, czasem spokojna rozmowa, z osobą bezstronną, a nawet obcą, bardzo w tym pomaga:)
0
0