Jezus, jak go opisać. Był trochę wiejski, prowincjonalny. Natchniony i dążący do czegoś wielkiego duchowego. Jak pisarz czy poeta.
On jako jedyny wniknął we mnie, a nie ukazał mi się czy krążył jako cień.
Poczułem go jakby w piersi. Przypuszczam, że jest tak niewielki, że inaczej wydawałby się śmiesznie mały.
Szczerze mówiąc, nie zaimponował mi. Najwyraźniej lubił błyszczeć.
Znałem jednego przywódcę małej sekty w prowincjonalnej Polsce i to ten typ, bez zdziwień. On też przyciągał mężczyzn i kobiety, potrafił zorganizować wyznawców i zapełnić cały kościół. Przypuszczam, że do dziś działa to według tego samego schematu.
Ten przywódca sekty potrafił łatwo zrobić komuś wodę z mózgu swoimi psychologicznymi sztuczkami, nawet wykształconej osobie, choć sam miał skończoną zawodówkę. Potem zgarniał od wyznawców kasę, jeździł na różne zloty młodzieży i nauczał, jeździł po Polsce, czytał głównie Biblię, której egzemplarz miał skrajnie zużyty, na ścianach mieszkania miał wypisane cytaty z Ewangelii. Czy wierzył w swoją naukę? Czytając Nowy Testament, poznaje się cały sposób myślenia Jezusa.
0
0