Heja Smęciu,
Przywołany obraz to jeden z moich ulubionych. Zawsze kojarzył mi się z dworcem w Gdańsku. Zawsze będzie mi się kojarzył z rysami w pamięci gdy jeszcze tam był. Wszystko w końcu przemija... i trzeba zrobić miejsce nowemu, również nowym kwiatkom.
PS
Grzybów nie ma. Wczorajszy wieczór przed kominkiem znowu wciągnął mnie na tyle, że zniosłam pościel do salonu i usypiałam kołysana winem i płomieniami. Totalny luz.
Dziś upał i poranne porządki kominka, przy kawie zupełnie nie pasowały do wszechobecnego światła i ciepła.
Ze dwa dni temu, wyjeżdżając z domu, tuz za bramą , w trawie dostrzegłam gniazdo opieniek. Rozległe, soczyste...
Wiało i brak czasu. Pomyślałam, że jeśli nikt ich nie przygarnie to zbiorę. Zapomniałam o nich. Teraz patrzę na miskę wypełnioną z 10 cm powyżej krawędzi i nie wiem co zrobić z tymi "grzybami".
Przez cały sezon wszelkie "dziadostwo" pcha mi się do obejścia... mrówki, szerszenie... Te dopiero były cudne. Zbudowały gniazdo, z którym mało która rzeźba mogłaby się równać. Nagrałam sobie pamiątkowy filmik. Gdyby to były motylki czy inne słodkości ale niestety trzeba było pozbyć się całego gniazda.
0
0