Muza musi grać.

:)
Dobrze jest jak gra, (co by nie zabrzmiał tytuł wątku zbyt autorytatywnie).

https://m.youtube.com/watch?v=B4X4rdyXIEw
popieram tę opinię 14 nie zgadzam się z tą opinią 2

albo i nie

http://www.youtube.com/watch?v=CmFO_ufcd34
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Noga z gazu ;)

http://www.youtube.com/watch?v=_GKQi4a78ZE
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ogólnie, jakiś taki czas wspomnień :))))
http://www.youtube.com/watch?v=SZQpVX8RIZY
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

https://podroze.onet.pl/ciekawe/jerozolima-na-sygnecie-pilata-odszyfrowano-napis/j06m5nf
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Zmontuję sobie śrubokręcik za jego pamięć :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

No.
To już jak ochy i achy minęły - mogę zalinkować.
Z Klonem studiowalem.

https://youtu.be/rsgnhCWR9oU
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wzruszyłam się...
jak 10 lat temu http://www.youtube.com/watch?v=03lYGnKVwuc

Następnym razem będę mniej "wrażliwa" ha ha

http://www.youtube.com/watch?v=icD0D5hrjv4
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Zostawię was i będziecie sami ścigać króliczka.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

A C nigdy przenigdy nie udziela się na cudzych wątkach.
Jest egoistą albo jedynakiem, albo ciekawi go tylko i wyłącznie muza.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Dostaję teraz takiej śpiączki, jaką miałem w Trójmieście. Być może jest tam dużo osób śpiących w dzień?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Szedłem np. do Żaka na czarno-białe "Słodkie życie" Felliniego (robi wrażenie na kinowym ekranie), a tam siedział tłum, w wieku studenckim. Nie czułem się jak dziwak, oglądając takie filmy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

I tak sobie sporo pogadaliśmy. Absolutnie bezcenne.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Halo! Puk puk... Jest tam kto?

http://www.youtube.com/watch?v=DTL1DbnPLng

Ps
Proszę już NIC nie pisać pod moim adresem i nie umieszczać mnie w "kontekście".
Dzięki i bajo
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

On wyraźnie mi nie sprzyja i jeśli miałby się utrzymać, to naprawdę wolałbym się ulotnić. Mógłbym wejść w poważniejsze negocjacje z kidmankami.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

W latach 90.: Titanic, Dzień niepodległości, Trainspotting, Orbitowanie bez cukru, w Żaku artystowskie filmy typu Greenaway, na uni najróżniejszy chłam jak w "Marzycielach", czasem po 5-6 godzin bez przerwy maratony. Bilety sprzedawała dziewczyna, którą uratowałem przed upadkiem.
Było kino we Wrzeszczu, ale ja jeździłem do największego w centrum. W "Titanicu" przestawili dwie sceny.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Mr T,
Piękna, wzruszająca i mądra historia. Dziękuję.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nowy Pan popełnił przewinienie, które wcześniej karane było rozstrzelaniem. On jednak postawił się ponad tym wszystkim. Co teraz może zrobić: brnąć w to i wykonywać dalsze rozkazy, zachowując jeszcze pozory. Może poddać się całkowicie. Może się otrząsnąć, co mało prawdopodobne. Może zostać właśnie postraszony albo zamieniony na kolejnego, bardziej stabilnego Pana. Szaleje już 4 lata. To chińszczyzna.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Jo jo. Tu miała być muzyka. W ogóle to ja lubię Joy Division i The Smiths. Nie wiem, co mi się tak zbiera na kontestowanie i zrzędzenie ostatnio. Ale teraz Allmani.

https://www.youtube.com/watch?v=EFe59pho7O0

Acha, do kina możwesz wejść nawet jak się spóźnisz. Trudno się spóźnić na film poza tym, bo pół godziny reklam dają
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

"Tajemnice Los Angeles" oglądałem w Gdańsku. Raz w kinie były otwarte drzwi (spóźnienie?) i widziałem duże fragmenty z holu. Wkrótce wybrałem się jeszcze raz. I jeszcze w TV oglądałem raz.
Amerykanie ostatnio dobrze opowiadają o swojej historii. Tyle że strasznie kręcą, kiedy zapytać, ilu jest już kolorowych. Sami kolorowi mętnie powiedzieli mi, że ogółem 51%, a w dużych miastach 61%. Jest to jakaś skrywana tajemnica. Kolorowi wcale nie są tym zachwyceni, że zaczynają przeważać, albo szykują się do skoku.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Facebook działa tak, że jak scrollujesz swojego walla i coś przykuje Twoją uwagę, to na chwilę przestajesz i zatrzymujesz na tym poście, czy reklamie swój wzrok. System od razu to odnotowuje i potem podsuwa Ci więcej podobnych treści. To są sprytne programy. Ja się zatrzymałem właśnie na rzewnej historii. To masz rekolekcje. W końcu adwent. Kiedyś całe wątki zakładałem z tej okazji, ale odkąd wiem już, ze nic nie wiem, to mi się nie chce. Sorry za spam, ale mam słabość do wzruszających historii. Płakałem na Terminatorze 2 jak Arniego rozpuszczali w surówce i na Królu Lwie.

Do siedzącego przy śniadaniu w szpitalnej stołówce Centrum Onkologii zamyślonego księdza podszedł mocno wychudzony chłopak w kraciastej piżamie ze swoim skromnym posiłkiem na tacy:
- Można się do księdza dosiąść?
- Jasne - przytaknął jakby nadal nieobecny facet w koloratce.
- Ksiądz tutaj to do kogoś, czy ze sobą? - kontynuował pytania chłopak.
- Ze sobą, ale to początek drogi - odpowiedział ksiądz wciągając się w rozmowę - Z lekarzem już wiemy, że jest, ale nie wiemy z jakiej grupy i w jakim stopniu rozwoju.
- Ksiądz się nie martwi - uśmiechnął się chłopak - Niech ksiądz żyje najzwyczajniej normalnie jak dotąd.
- A czy teraz ja mogę ci zadać pytanie? - zwrócił się z badawczym wzrokiem ksiądz, który był pewien, że siedzący przed nim łysy młodzieniec przypominający bardziej cień człowieka o niemal trupim wyglądzie skóry musi być onkologicznym pacjentem dość długo.
- Niech ksiądz pyta. Powiem jak na spowiedzi - roześmiał się chłopak.
Ksiądz dość niepewnie jakby wiedział, że o pewne rzeczy nie wypada wypytywać mimo wszystko zapytał przyciszonym głosem:
- Jesteś młody, bardzo młody i tak bardzo chory. Nie masz o to żalu? Żalu do Boga? Żalu do świata? Żalu do losu?.
- Proszę Księdza, mam obecnie 21 lat i choruję na raka od 16 roku życia - zaczął odpowiadać młodzieniec, jakby przygotowany na to pytanie - I nic lepszego nie mogło mi się przytrafić.
Jak miałem 14 lat mój tata wyprowadził się do młodszej kobietki niż mama. Moje gimnazjum – szkoda gadać – myślałem, że tak mało zgranej społeczności szkolnej nie ma na świecie. A ja? Wypieszczony jedynak. Spadochroniarz z podstawówki. Taki typowy gnojek bez ambicji, bez chęci do nauki i bez chęci do pobożnego życia. Właściwie bez chęci do normalnego życia. Proszę mi wierzyć księże, że mimo bierzmowania wcale mi też nie było z Panem Bogiem po drodze.
I przyszła zmiana.
Kiedy zachorowałem rodzice umówili się, że będą mnie odwiedzać w klinice naprzemiennie, aby nawet się nie spotkać na szpitalnym korytarzu, ale ekonomia wzięła górę i tata zaproponował, że skoro codziennie do mnie przyjeżdża, to może zabierać matkę po drodze. Po jednym z powrotów ode mnie tata wysadzając mamę pod blokiem zapytał czy może wrócić. Wrócił I tak już zostało. Po roku urodził mi się braciszek, a lekarz zgodził się na przepustkę, abym został chrzestnym. Wiem, że nie zdążę założyć własnej rodziny, ale mam już dzieciaka jak swojego i do tego brata! I mogę się cieszyć z jego rozwoju, śledzić jak rośnie i jakie robi postępy. I jestem przekonany, że jak mnie już nie będzie, to będzie komu jeździć na mojej deskorolce, a rodzice na starość nie zostaną sami.
A w gimnazjum z powodu mojej choroby najpierw zintegrowała się moja klasa, a wkrótce cała szkoła... Bal charytatywny jeden, drugi... Rozgrywki sportowe... Aukcje przedmiotów i autografów jakiś sławnych ludzi, którzy pewnie mnie nie znają... Mi już żadna kasa nic nie pomoże, a oni tak się rozkręcili, że chcą dalej wspólnie działać.
Proszę księdza - zawsze chciałem mieć tatuaż na łydce, ale matka twierdziła, że to gadżet kryminalistów. I niech Ksiądz spojrzy jaka plecionka. Gdybym nie zachorował mógłbym sobie ją z głowy wybić młotkiem.
I chyba najważniejsze: uważam, że jest ogromnym przywilejem wiedzieć, że miesiące, tygodnie i dni się kończą. I w pewnym momencie okazało się, że jestem taki uprzywilejowany, że już nic nie da się zrobić.
Po pierwsze - swoje dni przestałem marnować na głupoty, na kłótnie, na uprzykrzanie życia innym. W miarę możliwości naprawiłem wyrządzone szkody i napisałem kilka listów do ludzi, których skrzywdziłem – w tym do mojej wychowawczyni.
Po drugie - rozdysponowałem też swoje rzeczy i nagrałem komórką kilka godzin monologu z myślą o moim braciszku. Jestem też przygotowany na spotkanie z Bogiem odnawiając życie sakramentalne i zaprzyjaźniając się z Matką Bożą przez codzienny różaniec póki sił mi starczy.
Proszę księdza – aż trudno w to uwierzyć, ale ten mój nowotwór przyniósł w życiu tyle dobra. Nie trzeba bać się śmierci. Trzeba bać się zmarnować swoje życie.
.
.
* Michał zmarł w niespełna 4 miesiące po naszej rozmowie - w Święto Matki Bożej Różańcowej - 7 października.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1