Garść wspomnień z Trójmiasta, połowa lat 90.:
W akademiku kierowniczka, jej zastępczyni i jedna z portierek wyglądały jak modelki ok. trzydziestki. Ale nigdzie indziej tak nie było.
W akademikach łazienki miały grube szyby i widziało się w budynku naprzeciwko dość dokładnie nagie sylwetki.
W akademikach już ok. 96 roku założono stałe łącze internetowe. I rzeczywiście studenci mieli komputery, widziałem wieczorami ludzi siedzących przy PC. Na uczelni też było miejsce, gdzie można było korzystać z Internetu. Tak nauczyłem się Internetu, w sumie w jego początkach.
Widziałem wielu znanych ludzi: Wałęsę, Krzaklewskiego, Pałkiewicza, Le Carre, Whartona.
Włócząc się po bocznych uliczkach trafiałem do dziwacznych sklepików, gdzie robiono gliniane garnki albo stawiano horoskopy, albo siedział jakiś Arab w swoim biurze, albo sprzedawano używane zagraniczne książki.
W Sopocie był cały sklep z egzotycznymi owocami.
Ok. 97 roku otwarto pod miastem naprawdę wielki Auchan.
Koło budynku LOT-u zawsze stał tłum ludzi, podobno był to punkt, gdzie umawiano się na spotkania.
Poszedłem m.in. do Letniewa, który był podejrzaną dzielnicą, i faktycznie, na trawie dziewczyna popijała z dwoma chłopakami, kawałek dalej stał radiowóz. Ogólnie jednak czułem się bezpiecznie, chodząc w wielu dzielnicach i jeżdżąc tramwajami, SKM-em, często wieczorami, choć podobno ogólnie było niebezpiecznie. Fascynowało mnie naprawdę duże miasto.
Szkoła z wielkim piaszczystym boiskiem, wyraźnie poniemiecka.
W Sopocie na dworcu dziwne drzwi z nazwą angielskiej firmy, jakby z dawnych czasów.
Statki na horyzoncie.
1
1