Najnowsza typowa przygoda. Musiałem w mieście iść z punktu A do punktu B. Najkrótszą trasę można łatwo przewidzieć. W punkcie A pojawia się nie wiadomo skąd superzbudowana kobieta. Odsłonięte łopatki, wysoka, idealny posąg. Idzie przede mną całą trasą, w dość szybkim tempie, bo nie doganiam jej. W końcu przystaję, daję jej odejść dalej, znika w bocznej uliczce. Na pewno nie była stąd. Unikają zawsze pokazywania twarzy, ulatniają się. Ja myślę o tym, kto pokrywa im koszty, czy nie jest to dla nich przykrość, coś, do czego są zmuszane.
Czy to dobrze, czy źle, że się pojawiają? Estetycznie jest to jakiś plus, ale rozkojarzają mnie, to rodzaj przeszkody na mojej drodze. Nie wydaje się, żebym miał je zagadnąć, nie chcą mi niczego przekazać. Było tak już wiele razy. Naprawdę niezłe sztuki. Pozują na zwykłe obywatelki. Kiedy jednak dzieje się to przy zakupach, to kupują nie przydatne rzeczy, a jakieś słodkie gadżety, luksusiki.
0
0