Mieszkając w tamtym domu, miewałem dziwne wizje. Patrzyłem na regał z książkami i widziałem tam księgi z XIX wieku. Chodzi o to, że każdy taki majątek prowadził coś w rodzaju dziennika zdarzeń i w archiwach może jeszcze istnieć ten tom czy zeszyt. Kiedy już wyjeżdżałem, spojrzałem za siebie na ogród i zobaczyłem go w stanie z XIX wieku, jak na starej fotografii. Zobaczyłem też tę kapliczkę w głębi, o której zawsze potem myślałem jako o domku ogrodnika czy czymś takim. Być może istnieje fotografia? Powiedzmy z 1870 roku. Po prostu te dwie kobiety bardzo chciały, żeby ktoś rozszyfrował ich historię i pochował tę małą. Nie powiem jednak, żeby mnie dręczyły, było raczej zawsze sympatycznie. Miejscowi wiedzą, gdzie jest zakopana "mumia". Państwo w takim majątku w XIX wieku byli elitą kulturalną: odwiedzali bryczką sąsiednie majątki (piękne aleje), malowali, interesowali się nauką, sprowadzali najnowsze powieści, córki wysyłali do szkół z internatem w dużych miastach, urządzali bale. Szukali nowinek technologicznych i nowych mód.
Wyczuwałem jednak od tych kobiet strach. Mama była poważnie przerażona, córka też w swój obojętny sposób zaszokowana. Tym, co je spotkało, tym, że są dręczone po śmierci?
0
0