Zazdrość C jest specyficzna: w miejscach publicznych mogłem zamienić kilka słów z jego przyjaciółką, mogłem z nią zatańczyć, mogliśmy siedzieć obok siebie na zebraniu, problemy zaczęły się dopiero przy randkowaniu sam na sam, wtedy się pojawił. Chroni taką sferę prywatną. Nie wiedziałem konkretnie o jego istnieniu, jednak wiedziałem, że jest ktoś, kto stara się: organizuje wypad na koncert, wypad do leśniczówki, ktoś z fantazją. Jednak w końcu jego przyjaciółka sama mnie zwabiła, może na rozkaz. Może i on miał mnie nastraszyć na rozkaz.
Więc taki pan M - może jest celem, który im wyznaczono?
0
0