Muza musi grać.

:)
Dobrze jest jak gra, (co by nie zabrzmiał tytuł wątku zbyt autorytatywnie).

https://m.youtube.com/watch?v=B4X4rdyXIEw
popieram tę opinię 14 nie zgadzam się z tą opinią 2

Wzruszyłam się...
jak 10 lat temu http://www.youtube.com/watch?v=03lYGnKVwuc

Następnym razem będę mniej "wrażliwa" ha ha

http://www.youtube.com/watch?v=icD0D5hrjv4
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Zostawię was i będziecie sami ścigać króliczka.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

A C nigdy przenigdy nie udziela się na cudzych wątkach.
Jest egoistą albo jedynakiem, albo ciekawi go tylko i wyłącznie muza.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Dostaję teraz takiej śpiączki, jaką miałem w Trójmieście. Być może jest tam dużo osób śpiących w dzień?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Szedłem np. do Żaka na czarno-białe "Słodkie życie" Felliniego (robi wrażenie na kinowym ekranie), a tam siedział tłum, w wieku studenckim. Nie czułem się jak dziwak, oglądając takie filmy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

I tak sobie sporo pogadaliśmy. Absolutnie bezcenne.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Halo! Puk puk... Jest tam kto?

http://www.youtube.com/watch?v=DTL1DbnPLng

Ps
Proszę już NIC nie pisać pod moim adresem i nie umieszczać mnie w "kontekście".
Dzięki i bajo
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

On wyraźnie mi nie sprzyja i jeśli miałby się utrzymać, to naprawdę wolałbym się ulotnić. Mógłbym wejść w poważniejsze negocjacje z kidmankami.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

W latach 90.: Titanic, Dzień niepodległości, Trainspotting, Orbitowanie bez cukru, w Żaku artystowskie filmy typu Greenaway, na uni najróżniejszy chłam jak w "Marzycielach", czasem po 5-6 godzin bez przerwy maratony. Bilety sprzedawała dziewczyna, którą uratowałem przed upadkiem.
Było kino we Wrzeszczu, ale ja jeździłem do największego w centrum. W "Titanicu" przestawili dwie sceny.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Mr T,
Piękna, wzruszająca i mądra historia. Dziękuję.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nowy Pan popełnił przewinienie, które wcześniej karane było rozstrzelaniem. On jednak postawił się ponad tym wszystkim. Co teraz może zrobić: brnąć w to i wykonywać dalsze rozkazy, zachowując jeszcze pozory. Może poddać się całkowicie. Może się otrząsnąć, co mało prawdopodobne. Może zostać właśnie postraszony albo zamieniony na kolejnego, bardziej stabilnego Pana. Szaleje już 4 lata. To chińszczyzna.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Jo jo. Tu miała być muzyka. W ogóle to ja lubię Joy Division i The Smiths. Nie wiem, co mi się tak zbiera na kontestowanie i zrzędzenie ostatnio. Ale teraz Allmani.

https://www.youtube.com/watch?v=EFe59pho7O0

Acha, do kina możwesz wejść nawet jak się spóźnisz. Trudno się spóźnić na film poza tym, bo pół godziny reklam dają
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

"Tajemnice Los Angeles" oglądałem w Gdańsku. Raz w kinie były otwarte drzwi (spóźnienie?) i widziałem duże fragmenty z holu. Wkrótce wybrałem się jeszcze raz. I jeszcze w TV oglądałem raz.
Amerykanie ostatnio dobrze opowiadają o swojej historii. Tyle że strasznie kręcą, kiedy zapytać, ilu jest już kolorowych. Sami kolorowi mętnie powiedzieli mi, że ogółem 51%, a w dużych miastach 61%. Jest to jakaś skrywana tajemnica. Kolorowi wcale nie są tym zachwyceni, że zaczynają przeważać, albo szykują się do skoku.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Facebook działa tak, że jak scrollujesz swojego walla i coś przykuje Twoją uwagę, to na chwilę przestajesz i zatrzymujesz na tym poście, czy reklamie swój wzrok. System od razu to odnotowuje i potem podsuwa Ci więcej podobnych treści. To są sprytne programy. Ja się zatrzymałem właśnie na rzewnej historii. To masz rekolekcje. W końcu adwent. Kiedyś całe wątki zakładałem z tej okazji, ale odkąd wiem już, ze nic nie wiem, to mi się nie chce. Sorry za spam, ale mam słabość do wzruszających historii. Płakałem na Terminatorze 2 jak Arniego rozpuszczali w surówce i na Królu Lwie.

Do siedzącego przy śniadaniu w szpitalnej stołówce Centrum Onkologii zamyślonego księdza podszedł mocno wychudzony chłopak w kraciastej piżamie ze swoim skromnym posiłkiem na tacy:
- Można się do księdza dosiąść?
- Jasne - przytaknął jakby nadal nieobecny facet w koloratce.
- Ksiądz tutaj to do kogoś, czy ze sobą? - kontynuował pytania chłopak.
- Ze sobą, ale to początek drogi - odpowiedział ksiądz wciągając się w rozmowę - Z lekarzem już wiemy, że jest, ale nie wiemy z jakiej grupy i w jakim stopniu rozwoju.
- Ksiądz się nie martwi - uśmiechnął się chłopak - Niech ksiądz żyje najzwyczajniej normalnie jak dotąd.
- A czy teraz ja mogę ci zadać pytanie? - zwrócił się z badawczym wzrokiem ksiądz, który był pewien, że siedzący przed nim łysy młodzieniec przypominający bardziej cień człowieka o niemal trupim wyglądzie skóry musi być onkologicznym pacjentem dość długo.
- Niech ksiądz pyta. Powiem jak na spowiedzi - roześmiał się chłopak.
Ksiądz dość niepewnie jakby wiedział, że o pewne rzeczy nie wypada wypytywać mimo wszystko zapytał przyciszonym głosem:
- Jesteś młody, bardzo młody i tak bardzo chory. Nie masz o to żalu? Żalu do Boga? Żalu do świata? Żalu do losu?.
- Proszę Księdza, mam obecnie 21 lat i choruję na raka od 16 roku życia - zaczął odpowiadać młodzieniec, jakby przygotowany na to pytanie - I nic lepszego nie mogło mi się przytrafić.
Jak miałem 14 lat mój tata wyprowadził się do młodszej kobietki niż mama. Moje gimnazjum – szkoda gadać – myślałem, że tak mało zgranej społeczności szkolnej nie ma na świecie. A ja? Wypieszczony jedynak. Spadochroniarz z podstawówki. Taki typowy gnojek bez ambicji, bez chęci do nauki i bez chęci do pobożnego życia. Właściwie bez chęci do normalnego życia. Proszę mi wierzyć księże, że mimo bierzmowania wcale mi też nie było z Panem Bogiem po drodze.
I przyszła zmiana.
Kiedy zachorowałem rodzice umówili się, że będą mnie odwiedzać w klinice naprzemiennie, aby nawet się nie spotkać na szpitalnym korytarzu, ale ekonomia wzięła górę i tata zaproponował, że skoro codziennie do mnie przyjeżdża, to może zabierać matkę po drodze. Po jednym z powrotów ode mnie tata wysadzając mamę pod blokiem zapytał czy może wrócić. Wrócił I tak już zostało. Po roku urodził mi się braciszek, a lekarz zgodził się na przepustkę, abym został chrzestnym. Wiem, że nie zdążę założyć własnej rodziny, ale mam już dzieciaka jak swojego i do tego brata! I mogę się cieszyć z jego rozwoju, śledzić jak rośnie i jakie robi postępy. I jestem przekonany, że jak mnie już nie będzie, to będzie komu jeździć na mojej deskorolce, a rodzice na starość nie zostaną sami.
A w gimnazjum z powodu mojej choroby najpierw zintegrowała się moja klasa, a wkrótce cała szkoła... Bal charytatywny jeden, drugi... Rozgrywki sportowe... Aukcje przedmiotów i autografów jakiś sławnych ludzi, którzy pewnie mnie nie znają... Mi już żadna kasa nic nie pomoże, a oni tak się rozkręcili, że chcą dalej wspólnie działać.
Proszę księdza - zawsze chciałem mieć tatuaż na łydce, ale matka twierdziła, że to gadżet kryminalistów. I niech Ksiądz spojrzy jaka plecionka. Gdybym nie zachorował mógłbym sobie ją z głowy wybić młotkiem.
I chyba najważniejsze: uważam, że jest ogromnym przywilejem wiedzieć, że miesiące, tygodnie i dni się kończą. I w pewnym momencie okazało się, że jestem taki uprzywilejowany, że już nic nie da się zrobić.
Po pierwsze - swoje dni przestałem marnować na głupoty, na kłótnie, na uprzykrzanie życia innym. W miarę możliwości naprawiłem wyrządzone szkody i napisałem kilka listów do ludzi, których skrzywdziłem – w tym do mojej wychowawczyni.
Po drugie - rozdysponowałem też swoje rzeczy i nagrałem komórką kilka godzin monologu z myślą o moim braciszku. Jestem też przygotowany na spotkanie z Bogiem odnawiając życie sakramentalne i zaprzyjaźniając się z Matką Bożą przez codzienny różaniec póki sił mi starczy.
Proszę księdza – aż trudno w to uwierzyć, ale ten mój nowotwór przyniósł w życiu tyle dobra. Nie trzeba bać się śmierci. Trzeba bać się zmarnować swoje życie.
.
.
* Michał zmarł w niespełna 4 miesiące po naszej rozmowie - w Święto Matki Bożej Różańcowej - 7 października.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Skoro zaczynają się kwasy, nie jesteśmy skazani na swoje towarzystwo.
Ja też miałem dużo takich zawirowań, tak że wszystko odbija się ode mnie.
Wydajesz się sympatyczna, ale czemu chcesz wyjść ponad swój mały światek, który znasz? Bo inni sobie nie radzą? Może wmanewrowują cię w coś. Oni mają 100 razy większe możliwości, pewnie chcą coś ugrać na boku przy okazji.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Casanova to człowiek, któremu polski król spłacił długi i dołożył dużą sumkę. Za samą obecność na jego dworze. Rodzaj rockmana w trasie. Znany z tego, że jest znany. Mistrz konwersacji przy stole.
Czasem spotykał się z kolegą po fachu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Hrabia_de_Saint-Germain
Teraz w Chinach białym ludziom gotowi są zapłacić za samą obecność na jakiejś imprezie, w jakimś lokalu, to podnosi rangę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Na razie nie wolno mi czytać. Casanovę znam jednak osobiście. Nie pamiętamy, w jakich mrokach żyli ludzie w dawnych wiekach. Nie mieli elektryczności, pociągów, samochodów. Duże obszary planety były całkiem niezbadane. Wiedza naukowa była niedoskonała.
To tak jak z meblem w muzeum, ze starym budynkiem, zachowuje atmosferę epoki.
Niektóre rzeczy były jednak bardziej rozwinięte niż dziś, na przykład żegluga statkami. Tysiące ludzi przemieszczały się i zamieszkiwały w koloniach. Była to całkiem inna rzeczywistość. Ile wokół toczyło się jednocześnie wojen, ile było zaraz, przedwczesnych zgonów noworodków i młodych ludzi.
Sprawdzę długość życia w Europie w XVIII wieku.
https://ourworldindata.org/wp-content/uploads/2013/05/ourworldindata_life-expectancy-by-world-region-since-1770-1.png
Była niska, ok. 35 lat. Inaczej patrzy się na wszystko, kiedy tylko tyle ma się do przeżycia.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ale tylko ja jestem w pełni formy. Jestem Bogiem.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Dramatyzujesz. Jest akcja i jest reakcja. Lubię Twoje wpisy ale nie angażuję się w Ciebie. To jest zaleta i przywilej korzystania z internetu.
Co znaczy "niestety" (?) Co to w ogóle za słowo (?) Coś jak "depresja", "znowu pada" "znowu słońce świeci"... Ciągły niedosyt?
Płaczesz i płaczesz... marudzisz i utyskujesz. "Bycie nikim" to przywilej. Widocznie jeszcze Ci mało skoro dotąd tego nie odkryłeś.
Ja już widziałam i przeżyłam różne denne "aranżacje" i potem to mnie było wstyd, że druga strona wykazała takie dno.
Jestem poza tym.
Uśmiecham się do ludzi i życia a jak ktoś mnie próbuje upie...lić to chcę wiedzieć dlaczego i pytam u źródła.

Ps
Skończyłeś już czytać Casanovę? Jest jakaś szansa na dyskusję na temat tej męskiej miernoty (?)
Pamiętam jak "w sieni" Darek łypał na mnie swoim niebieskim okiem i spod wąsa, z uśmiechem rzucał lekkie, prawie koleżeńskie uwagi. Pamiętam tę malowaną lalę, która mi podsunęli żeby ciągnęła mnie za język... i zaraz po wyjściu, zaczepki in English. Pamiętam te żałośne podchody na studiach i jedyną dobra rzecz, kiedy mnie wypchnęli do roboty dla konia, daleko od Polski. Gdy B. do mnie zadzwonił ze swoimi pytaniami, wiedziałam, że to "przysługa". Nie zmarnowałam tego. On dawno gryzie kwiatki i wszyscy wcześniej czy później pójdziemy do piachu. Wszystko jest marnością.
Pisz i rozpisuj się. Kiedyś za byle co "przepraszałam" . Potem byłam w tym po prostu dobra a dziś mam na to wywalone i nikomu po palcu w d...e nie będę wchodziła.
Żyj i daj żyć.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Musicie zrozumieć, że uruchomiono przeciw mnie ogromny aparat wywiadowczy, polityczny i wojskowy, miliardy dolarów i najtęższe umysły.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum

Zamojska Vita (3 odpowiedzi)

Ujeścisko oferuje bogate zaplecze handlowo-usługowe. Są tu dostępne sklepy, a także poczta,...

Wiśniowa Aleja (41 odpowiedzi)

Położenie osiedla w niewielkiej odległości od al. Armii Krajowej oraz al. Pawła Adamowicza...