Na szybko... na dobranoc gdyż dnia dziś mało a jeszcze się nie skończył i świt znów przyjdzie wcześniej.
Dwa interesujące zdarzenia, które mnie dziś dotknęły...
Number one: mignęła mi przed oczyma fotka rosyjskiej motocyklistki, która zginęła w wypadku motocyklowym w ostatnim dniu sezonu...
Przez cały sezon mojego pyrkania na skuterku nie miałam żadnych ryzykownych sytuacji. Dziś jednak, w ostatniej chwili zauważyłam auto (prowadzone naturalnie przez faceta, jakżeby inaczej), które w poprzek zablokowało wjazd i wyjazd pod szkołą. Siła mojego hamownia była tak wielka, że skuter przechylił mi się między udami i o mało nie przewrócił. Puściłabym te 100+ kg gdyby nie siedząca za mną Córka. W ułamku sekundy podejmowałam decyzję czy łapać Dziecko czy dźwigać do pionu skuterek. Ku mojemu zdumieniu i radości, Mała trzymała się moich schabów, wczepiona jak kociak. Dotarło do mnie, że dźwignięcie maszynki pod tyłek sprawia mi trudność właśnie przez ten dodatkowy ciężar 20+ kg. Kiedy wstrzeliłyśmy się między auta, krzyknęłam tylko czy wszystko ok a Córka, ze spokojem w głosie odkrzyknęła, że taakkk. Po powrocie do domu, zapytałam Ją jeszcze raz i uważnie obserwowałam ale Ona już paplała o konkursie i ocenach.
Rankiem, zakładała medalik na szyję i ten jakimś cudem zsuną się z łańcuszka. Szukałyśmy ale nie mogłyśmy znaleźć. Dopiero pół godziny temu, Córka rzuciła mi znad talerza z kolacją "chyba wiem gdzie jest medalik". Odsunęła skarpetkę i wyjęła medalik. No nie! Przez cały, długi dzień, na tańcach itd. miała medalik w skarpetce i nawet nie poczuła.
Śmiałyśmy i przekomarzały czy to medalik, czy moja patronka motocyklistów Św. Maryia Della Creta wyprostowała nas na skuterku.
Numero dwa, robiłam w biedrze szybkie zakupy na rosół. i ... uwaga! Za mną w kolejce stała Pani w rozmiarze półtora raza ja, a przede mną stała Pani w rozmiarze dwa razy ja :) Było to uczucie bardzo, bardzo dziwne. Niesamowite. Pani za mną wyniośle zmierzyła mój outfit leśnej babuleńki (kurtka feliksa, pepegi wsuwane, spodnie moro bonprixa) oraz potargana grzywę. Czułam się usprawiedliwiona gdyż pachniałam la vie est belle pomieszanym z gucci bamboo ha ha ha ha ha ha Przez chwilę czułam się jak ogrodowy krasnal a jest to rzadka dla mnie sytuacja.
Ps
Co do utworu zapodanego przez c... to jest trzecia sprawa...
Dziś bujałam się autem przy tym ich utworze (chyba już gdzieś przywoływałam)
http://www.youtube.com/watch?v=RF0HhrwIwp0
Noga sama gazuje przy "I know they're watching ...They`re watching..."