Jestem wymyslicielem, tfurcą, autorem. Mam nadzieję, że zaden z moich rozlicznych domowników nie przerwie mi pitolenia.
Pewnie dla wielu osób bedzie to dziwne, ale okolo 40 lat temu podpatrując jak moja mama smaży nalesniki, postanowilam nigdy tego nie umiec.
Mijały lata a ja konsekwentnie nie umiałam smazyc tych placków.
Zawsze w pobliżu był ktos, kto to potrafil i moje nalesnikowe pragnienie bylo zaspokajane. A to przez mama, a to przez przyjaciolke, a to sasiadke..Nie mialam wtedy jeszcze wizji jajecznych glucikow, wiec nie wnikalam czy smazyciel po rozbiciu jaja wyjal to g... czy nie.
2 miesiące temu (mniej wiecej) coś sklonilo mnie to samodzielnego usmazenia wyzej wspomnianych.
Pierwsze sztuki byly grube, a z ksztaltu to mozna bylo wrozyc.. Bylo tam wszysto tylko nie okragle placki.
Teraz sa ciut ciensze i mnie wiecej okragle..
ale dzieki nalesnikom zostalam wymyslicielem.
Wymyslilam slodkie nadzienie. Paczke slonecznika zalaam wrzatkiem. Po 3 godzinach zblendowalam. Do czesci dodalam cukier, a do czesci miut... i troche wody. i to zawinelam w placki.. nikomu w domu nie smakowalo, ale wg mnie pyszne.. polecam
1
0