Czas upływa a pewne rzeczy pozostają bez zmian. Trudno mi się z tym godzić ale godzę się.
Będziesz więc pochłonięty czytaniem. Nawet szybkie czytanie w tym przypadku to rzeczywiście wyzwanie ha ha
Więc Casanova i próby opisania zjawisk, których nie da się opisać i które w trakcie interpretacji przestają być tym czym naprawdę są - indywidualnym przeżyciem.
Niestety brak mi dawnej naiwności i cierpliwości, przed wszystkim wiary w moc ludzkiej chęci zrozumienia.
W swoim "nudnym", codziennym życiu, każdego dnia doświadczam rzeczy, których nie jestem w stanie opisać słowami.
Sekundy mają ciężar wieków a ocean myśli ciągnie mnie na samo dno, gdzie po przekroczeniu bariery martwej ciszy rozbrzmiewają dźwięki życia, których nie sposób spróbować odtworzyć, ani przetłumaczyć czy przekazać.
Wraz z wiekiem, co raz chętniej zapuszczam się w te rewiry własnego wnętrza, święte i niedostępne dla zbrodni ludzkiego oka, fałszującego prawdę i piękno prostoty i niewinności, brzydoty i niedoskonałości, natury we wszystkich jej przejawach...
Już dawno, słowo przy całej swej mocy i potędze, to dla mnie mało, za mało, za ciasno.
Wręcz uzależniłam się od rzeczy niewypowiedzianych, najpierwszych... "Zobaczyć" je... przepuścić przez siebie, wchłonąć ich znaczenie. Nie do opisania :)
W każdym razie, miłego czytania, w spokoju i z sukcesem. Owocnego.
Poleję sobie żurku i zaparzę mocnej kawy. Dzień jeszcze się nie skończył.
Ps
Casanova, cóż to musiał być za nieszczęśnik. Wiecznie głodny, żreć na potęgę i umrzeć nie posmakowawszy ambrozji ;)
0
1