Chwilami celowo okrywam się mrokiem i wsłuchana w dźwięk spalającego się na popiół papierosa, licząc sekundy, w których mój wydech w masce dymu papierosowego rzuca się na wiatr i oddala ode mnie, myślę o tym czy już zawsze będziemy same - ja i moja tęsknota za uwolnieniem się od kodów językowych.
Takie tam chwilowe, bezsensowne słabostki sztywnego, pozbawionego złudzeń co do "rzeczywistości" ptasiego móżdżku ha ha
Beczka śmiechu. Nie ma to jak raz na tysiąc nocy zachłystnąć się okazałą, słodko pachnącą, kuszącą aksamitnymi płatkami, świeżą różą... zapominając o wrośniętym w serce i z nim razem tętniącym, świętym, sekretnym, jedynym w swoim rodzaju kwiecie paproci.
Czy wartość uczuć podlega prawom amortyzacji (?) Co jest gorsze - świadomość potknięcia czy wywołany nim śmiech własnego odbicia w lustrze (?) Prawda i poznanie albo łamią kręgosłupy albo transformują do poziomu "mutantów", dla których odrzucenie przez świat częściej bywa błogosławieństwem niż wyrokiem.
Pokora. Cudna Pani, która swym płaszczem jak kurtyną oddziela deski prawdziwej sztuki od iluzji, która porywa tłumy na widowni.
Myślałam, że to zmęczenie materiału a to tylko jego kolejna przemiana ku wzmocnionej, pancernej wersji. Zużyte, kruszące się elementy i braki. Wymuszone determinacją i programem centrali zwyrodnienia, które zaprzeczają podstawom poprawnego funkcjonowania całego systemu. Niedoskonałość, która zmierza ku Ideałowi i jest skazana na sukces.
"Ewolucja" ... ku...wa jego śmego. Trzeba by śmieć się przez łzy albo zejść na zawał z rozpaczy.
Psy i kacze jaja... Niech i tak będzie. Pokora, pokora, pokora...
Wdzięczność ponad wszystko i brak słów by wyrazić ekstazę istnienia tu i teraz.
Jaki język taki kod i wykładnia.
https://www.youtube.com/watch?v=O2vXM08txIw
Ps
Nie strać życia na poszukiwanie kogoś kogo widujesz każdego dnia w lustrze