Mojaj działkowej sąsiadce urodził sie, sam z siebie, bieluń. Kilka krzaków.
Musi rosnąć gdzieś w okolicy, bo i na innych działkach widziałem. W zeszłym roku go nie było.
Jak rozmawiałem z Szefową działek to mnie mocno zaskoczyła kumatością. Kilka tygodn temu nie widziała, co to jest. Nie ma też najmniejszych dośiwadczeń z tym związanych. A wczoraj czy przedwczoraj rzuciła mi tekst... "ty.. ona niezłą kasę by zarobiła jakby w necie to wystawiła. Na hyperreallu by się o te krzaki zabijali" :)
Ja mam doświadczenia.
Zawsze twierdziłem, że jak kogoś korci.. niech se spróbuje. Po bieluniu nie sięgnie już po cokolwiek innego. Szybko ochota na nowe doznania przejdzie.
Wczoraj, gadając z sąsiadką,. zżarłem ok. 1,5 cm² liścia. Nie byłem aż tak pijany, żeby nasiona tknąć.
W efekcie o mało co nie obgryzłem jej chudej jak szcz*pa łydki. Cały czas mając pełną świadomość tego, co robię.
Zeżarta ilość była śladowa, ale mózg jeszcze przez jakąś godzinkę był spaprany.
Uwalenie się alko jest jednak o niebo lepsze. Przynajmniej wiadomo, czego się spodziewać :D
https://www.youtube.com/watch?v=Tqbwu02E0HU