Od dawna zbieraliśmy z narzeczonym pieniądze na nowy samochód, wybraliśmy Skodę Octavię. W salonie zostaliśmy bardzo dobrze obsłużeni, pan nam wszystko wytłumaczył, dał herbatki, poświęcił nam duzo czasu i zapraszał na jazdę próbną. Umówiliśmy się ok. tygodnia później,(tj. wczoraj). Wybieglismy wczesniej z pracy i rzeczywiście ten sam pan przez pół godziny jeździł z nami po mieście, opowiadał, namawiał. Potem zaprowadził nas do magazynu, pokazał nowe samochody, nadal namawiał. Następnie usiadł przy komputerze i powiedział nam, że... nie mają już żadnych Octavii,bo dzisiaj sprzedali ostatnią, już w zadnym salonie nie mają i już nie będą mieli z tego rocznika. Byliśmy bardzo skołowani:( Nadal nie mogę zrozumiec jaki to miało sens, czy to niekompetencja sprzedawcy, czy to jakiś chwyt, abyśmy kupili, tylko co? Godzinę namawiania, aby powiedzieć, ze nie ma co sprzedać. Potraktowaliśmy to jako kabaret, bo nie było to chyba na poważnie.