Nic nie może wiecznie trwać.....
Witam. Od ponad 20 lat borykam się z różnymi problemami, choroba moja, rodziców, śmierć - samobójstwo przyjaciela, śmierć rodziców i tak na przemian z innymi trudnościami. Dwa lata temu miale pierwsza próbę samobójczą, teraz myśli znów wracają.
Zbyt dużo się nazbierało.
Chce pracować i cały czas szukam czego kolwiek żeby tylko przetrwać. Od listopada wegetuje za 450 zł mc które dostaję z mops. Zimę spędziłem u znajomych bo bym w domu u siebie zamarzł.
Dawno już marzenia i wiara u mnie umarła, pozostała wegetacja i psiak który ze mną jest i cierpi przeze mnie bo niemoge zapewnić mu pełnej miśku. Teraz muszę wracać a może pójść i nie wrócić wcale......
Może ktoś wie jak z tego wyjść, sprzedał bym duszę diabłu żeby choć trochę lepiej byl.
Zbyt dużo się nazbierało.
Chce pracować i cały czas szukam czego kolwiek żeby tylko przetrwać. Od listopada wegetuje za 450 zł mc które dostaję z mops. Zimę spędziłem u znajomych bo bym w domu u siebie zamarzł.
Dawno już marzenia i wiara u mnie umarła, pozostała wegetacja i psiak który ze mną jest i cierpi przeze mnie bo niemoge zapewnić mu pełnej miśku. Teraz muszę wracać a może pójść i nie wrócić wcale......
Może ktoś wie jak z tego wyjść, sprzedał bym duszę diabłu żeby choć trochę lepiej byl.