Nie Polecam!

Temat dostępny też na forum: Tawerna u Ogrodnika
Byłam w Tawernie u Ogrodnika dn.19.11.2017r.i to co mnie
spotkało ze strony obsługi, żadnemu klientowi nie życzę.
Na posiłek czekaliśmy bardzo długo, w końcu po 30 minutach
otrzymaliśmy zupę i dwa kawałki chleba, który jak Pani
nas obsługująca zapewniała będzie świeży, nawet ciepły, bo
dopiero upieczony /zaznaczam, że ja nie pytałam o jakość
chleba/. Chleb był w środku zimny, według mnie był
rozmrażany w mikrofali, albo w piecu, mam doświadczenie,
ponieważ sama to praktykuję. Chleb był dobry nie mam
zastrzeżeń, ale gdy ta sama Pani przyszła po puste talerze
od zupy z uśmiechem zwróciłam jej uwagę,że zamiast ciepłego
dostaliśmy chleb nie do końca rozmrożony rozpętało się
piekło. W Panią wstąpił duch walki , przy pełnej sali
gości zaczęła krzyczeć na mnie jak ja śmiem tak mówić,
poleciała do kuchni , rąbnęła na nasz stół tacę z chlebami,
że niby mam zobaczyć jakie są ciepłe, dalej oczywiście
krzycząc na mnie - zaznaczam, że nie miałam możliwości
przerwania takiej agresji, ponieważ nie miałam prawa głosu.
Ciąg dalszy nastąpił przy drugim daniu, obrażona Pani
nie podała tylko rzuciła mi talerz na stół. Drugie danie
nie było smaczne, kaczka była twarda i nie smakowała kaczką,
męża golonka to samo, większość zostawiliśmy na talerzach.
Myślałam, że to już koniec emocji, ale przy płaceniu
nastąpił ciąg dalszy,okazało się , że Pani jest emigrantką
prawdopodobnie z Ukrainy i oskarżyła mnie o ksenofobię.
Dopiero po wyjściu z Tawerny zatrzymał nas właściciel
i tłumaczył tą Panią z jej zachowania, że ona jako
emigrantka ma kompleksy /takiego głupiego tłumaczenia,to
dawno nie słyszałam/.Okazuje się, że z obiadu zrobiła się
sprawa polityczna. Dobre wychowanie i takt dotyczy każdego
człowieka i nie ma znaczenia jakiej jest narodowości.

Nie polecam tej Tawerny, jedzenie kiepskie,a obsługa j.w
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2

Niestety ale wydaje mi się, że od jakiegoś czasu mamy już na Osowej przesyt przyjezdnych gości z bratniego narodu zza wschodniej granicy. Biedronki, Selgros, Polomarkety, Pepco, piekarnia - ostatnio już ciężko się tam normalnie porozumieć po Polsku. Teraz piszesz, że do tego doszła jeszcze jedna lokalna knajpka. Dorze, że jak do tej pory Lidl się jeszcze ostał.
Zgadzam się, że ludzie ci nie przyjeżdżają tu dla rozrywki, a mają swoje powody (wojna na wschodzie, względy ekonomiczne itp.), jednak nie zgadzam się, że się asymilują z naszym społeczeństwem i kulturą. Otóż wg mnie jest to niestety całkowicie inna kultura od naszej. Sam niestety na tym cierpię, ponieważ mam taki przypadek w mieszkaniu za ścianą - grupa Ukraińców (3-4 osoby) wynajmuje małe mieszkanie graniczące przez ścianę z moim. Ludzie ci absolutnie nie stosują się do naszych obyczajów:
1. Cykliczne wspólne (w 3-4 osoby jednocześnie) palenie ukraińskich gryzących w gardło papierosów na balkonie - absolutny brak zrozumienia, że tak się nie robi, że to może przeszkadza i że w domu są np. małe dzieci itp. Brak zrozumienia, że nie są u siebie.
2. Nie wiem czy na Ukrainie są badane uszy pod kątem ewentualnej częściowej głuchoty, jednak domniemam, że raczej nie. Mi, mojej rodzinie i naszym znajomym do normalnego porozumiewania się wystarczy normalny ton i siła głosu, jednak naszym Ukraińskim sąsiadom już niestety nie - ich standardowa rozmowa wygląda raczej jak nasza kłótnia bądź potyczka słowna (pomijam już kwestę, że "rozmowa" odbywa się bez krępacji w ich języku). Cisza nocna to dla nich też czysto teoretyczne pojęcie. Objaw ten spostrzegam także podczas spacerów na osiedlu - zawsze jak mijam Ukraińców to rozmawiają ze sobą podniesionym głosem, lekko krzycząc - dlaczego? Może jakieś masowe problemy ze słuchem?
3. Co prawda nie miałem okazji sprawdzić nowej ukraińskiej obsługi w Tawernie, jednak to co opisujesz idealnie wpasowuje mi się w moje dotychczasowe doświadczenia - nie zauważyłem, aby ludzie ci kiedykolwiek się śpieszyli bądź czymś się przejęli w swojej pracy. Zawsze gdy w jakiejś biedronce albo innym sklepie poproszę jakiegoś pracownika o pomoc, a przypadkiem okaże się, że jest to Ukrainiec, który niestety nie potrafi mnie obsłużyć bądź mnie nie rozumie, to nigdy nie widziałem na ich twarzach jakiegokolwiek przejęcia - wręcz przeciwnie - absolutny spokój (lub dziwne ironiczne rozmowy w swoim języku ze swoimi współpracownikami - miałem wrażenie, że rozmawiają na mój temat). Sam pracowałem za granicą i zawsze miałem przekonanie, że powinienem dać z siebie jak najwięcej, aby pokazać się z jak najlepszej strony. W przypadku Ukraińców tego nie widzę - absolutny lajt (jak nie ta robota to następna - nieważne czy się leży czy się siedzi parę groszy się należy). Zaznaczę, że nie jestem zwolennikiem jakiejś tyranii i niewolniczej pracy, jednak z drugiej strony niedopuszczalne są dla mnie takie jak ta opisana w Tawernie bądź jakie spotykały mnie w różnych sklepach na osiedlu.

Co do samej tawerny mam raczej miłe doświadczenia, jednak gościłem tam dobre kilka miesięcy temu i obsługiwała mnie raczej polska obsługa. Jedzenie i obsługa ok - może jedynie ceny nieco wysokie.
Teraz właściciel postawił na eksperyment z ukraińską obsługą - prawdopodobnie wzorem innych pożałował poświęcić 300-500 zł/mc więcej na wypłatę i nie zatrudnił naszych. Uważam, że jest to zgubne - szczególnie w takiej branży jak gastronomia, ponieważ wieści nadzwyczaj szybko się rozchodzą i oprócz dobrego jedzenia klienci chcą być też dobrze i miło obsłużeni.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Inne tematy z forum

Oszuści z gdanska Osowa (...) psy Niby z rodowodem (59 odpowiedzi)

GdanskUwaga na mopsy i buldogi francuskie pseudohodowla ... z gdanska Osowa oferują psy niby z...