Nie lubię mojej kolezanki...ale musze udawać.
Nie wiem od czego zacząć... może od tego, że mam takie grono, ciasny krąg najbliższych kumpelek..przyjaciółek, które ostatnio trochę się rozluźniło. Dorosłyśmy, na studiach i krótko po wszystko było prostsze, ale chyba doświadczenia i życie zamiast nas ze sobą związać-oddalił od siebie. Jest na 4. Z Kasią znamy się od studiów, potem poznałam jej siostrę i odnowiłysmy znajomość z inna kolezanka. Traf chciał że cała 4 przypadła sobie do gustu.
Otóż po upływie tych kilku lat dostrzegam bardzo wyraźnie różnice między mna a Kasią. Miała porabanego męża, wszystkie jak jeden (o ironio) mąż odradzałysmy jej ślub z tym gościem, ale się uparła. Potem gdy było między nimi dramatycznie namówiła go niemal na siłe na dziecko. Teraz chce od niego odejść.
Nie mogę tego zrozumieć, wiem, że życie jest sztuka kompromisu i tolerancji ale po prostu wkurza mnie ta jej cała próba udawania, że gościu jest ok, że między nimi wszystko gra. Nie umiem z nia rozmawiać. Nie umiem udawać że ją lubię, że chcę spędzac czas i zamiast rozmawiac jak dorosli ludzie nie chce aby rozmowa zdominowana była kupka jej synka. Bo tylko o tym obecnie można z nia pogadać.
Poszłysmy kiedyś na impreze, strasznie sie spiła a na koniec popłakała. To akurat jestem w stanie zrozumieć. Miała powody.
Nie wiem...może to ja mam problem? A może po prostu jakoś nie mam do niej już sympatii? jest ciężka w rozmowie...ale spotykamy sie zawsze w 4. Nie moge jej ignorować.
Otóż po upływie tych kilku lat dostrzegam bardzo wyraźnie różnice między mna a Kasią. Miała porabanego męża, wszystkie jak jeden (o ironio) mąż odradzałysmy jej ślub z tym gościem, ale się uparła. Potem gdy było między nimi dramatycznie namówiła go niemal na siłe na dziecko. Teraz chce od niego odejść.
Nie mogę tego zrozumieć, wiem, że życie jest sztuka kompromisu i tolerancji ale po prostu wkurza mnie ta jej cała próba udawania, że gościu jest ok, że między nimi wszystko gra. Nie umiem z nia rozmawiać. Nie umiem udawać że ją lubię, że chcę spędzac czas i zamiast rozmawiac jak dorosli ludzie nie chce aby rozmowa zdominowana była kupka jej synka. Bo tylko o tym obecnie można z nia pogadać.
Poszłysmy kiedyś na impreze, strasznie sie spiła a na koniec popłakała. To akurat jestem w stanie zrozumieć. Miała powody.
Nie wiem...może to ja mam problem? A może po prostu jakoś nie mam do niej już sympatii? jest ciężka w rozmowie...ale spotykamy sie zawsze w 4. Nie moge jej ignorować.